– przestrzegają ratownicy i policjanci pełniący służbę na zalewie. W miniony weekend uratowali załogę skutera, która dryfowała w wodzie. Tylko w ciągu dwóch dni interweniowali kilkadziesiąt razy.
24 czerwca około godz. 13.30 policjanci pełniący służbę na zalewie zauważyli, że na wodzie w odległości około 500 metrów od plaży w Karolinowie dryfuje jakiś obiekt. – Natychmiast podjęli interwencję. Zbliżając się do celu, rozpoznali, że jest to przewrócony i częściowo zatopiony skuter wodny, przy którym znajdują się dwie osoby – relacjonuje asp. sztab. Grzegorz Stasiak, rzecznik tomaszowskiej policji.
Młody mężczyzna próbował (nieskutecznie) obrócić skuter i wejść na niego. Opadał z sił. Towarzysząca mu kobieta była skrajnie wycieńczona. Policjanci wciągnęli ich na swoją łódź. Zabezpieczyli również wart kilkadziesiąt tysięcy złotych skuter przed całkowitym zatonięciem i z dużym wysiłkiem odholowali go do bezpiecznego miejsca na brzegu zalewu. Zarówno 56-latka, jak i jej 24-letni syn zeszli na ląd już o własnych siłach. Osoby te były trzeźwe i posiadały uprawnienia sternika motorowodnego, jakie jest wymagane do kierowania tego typu jednostką pływającą. – Kobieta będąca pasażerką skutera przyznała, że w wodzie była od kilkudziesięciu minut i całkowicie opadła z sił, a interwencja policjantów uratowała jej życie. W dowód wdzięczności podziękowała policjantom oraz w rozmowie telefonicznej z pierwszym zastępcą komendanta powiatowego policji w Tomaszowie Maz. nadkom. Wiolettą Stawiarską gratulowała doboru odpowiednich ludzi do służby, którzy rzetelnie i z pełnym zaangażowaniem oraz poświęceniem ją wykonują – mówi asp. sztab. G. Stasiak.
W miniony weekend dużo interwencji w Karolinowie mieli ratownicy WOPR. – Skutery, rowery, kajaki i inne jednostki podpływają zbyt blisko plaży. Powodują falowanie, co może być niebezpieczne dla kąpiących się – mówi D. Błaszczyk.
Ratownicy zwracają też uwagę na zakładanie kapoków. Powinni mieć je na sobie wszyscy członkowie załogi wypływający na zalew łódkami, kajakami, rowerkami czy skuterami. – Coraz bardziej popularne są też deski, z których ludzie bezmyślnie skaczą. Spotkaliśmy małżeństwo. Pani siedziała na desce bez kamizelki. Stwierdziła, że mąż ma na sobie kamizelkę, a ten był w wodzie. Ciągle zmorą są różnego rodzaju dmuchańce, materace. Ludzie zapominają, że to nie są jednostki pływające, ale zabawki. Wypływają nimi na środek zalewu do samej tamy. Wielokrotnie musieliśmy takich upominać. Tylko w niedzielę mieliśmy 14 interwencji, w sobotę wypływaliśmy też kilka razy – wyjaśnia prezes WOPR w Tomaszowie.
Ratownicy WOPR pełnią też dyżury na kąpielisku na Przystani przy ul. PCK w Tomaszowie. – Jesteśmy tam codziennie od połowy czerwca. Na razie woda jest czysta. Chętnych do kąpieli nie brakuje. Apelujemy tylko do rodziców i opiekunów, żeby nie puszczali dzieci samych na plażę. Obecność ratownika nie zwalnia z opieki nad dziećmi. Nie może być takich sytuacji, że 5-latek przychodzi na plażę pod opieką 10-latka. Tak jest w przypadku dzieci ukraińskich. Od 1 lipca pełnimy też dyżury na kąpielisku nad zalewem w Smardzewicach. Wyznaczyliśmy tam strefy do kąpania. W najbliższą sobotę zostaną nieco ograniczone ze względu na zawody skuterów – mówi prezes WOPR w Tomaszowie.
ag
