Łyżwiarz KS Pilica wraz z całą reprezentacją kończy zgrupowanie w niemieckim Inzell. Niebawem kadra przeniesie się do Tomaszowa, gdzie zainauguruje sezon olimpijski startami w mistrzostwach Polski. Damian w rozmowie z TIT mówi o przygotowaniach do igrzysk i drodze po olimpijskie marzenia.
– Damianie, najważniejsza kwestia dla sportowca to zdrowie, zwłaszcza w sezonie olimpijskim. W poprzednim miałeś problemy z kontuzjami. Jak się czujesz teraz?
– Na szczęście w całym okresie przygotowawczym problemów zdrowotnych nie było i mam nadzieję, że będą mnie omijać. Również już podczas najważniejszych startów. Rzeczywiście poprzedni sezon był dla mnie straszną huśtawką formy, kondycji zdrowotnej, co przekładało się na wyniki sportowe, no i emocje. Były chwile euforii, ale też momenty zwątpienia. Chciałbym, żeby ten najbliższy (olimpijski) był równy, na wysokim poziomie.
– Za wami kilka miesięcy przygotowań do nowego sezonu. Były trudne, ciężkie, w końcu igrzyska już za cztery miesiące...
– Bez ciężkiej pracy wykonanej latem nie ma co liczyć na efekty zimą. Przygotowania w tym roku trochę się różniły. Chcemy dać z siebie wszystko, sto procent. Wykorzystać ten czas jak najlepiej, żeby być lepszym zawodnikiem. Wielkich zmian w treningach nie było, ale są elementy szybkościowe, wydolnościowe, które możemy poprawiać. Cieszę się, że jest jeszcze pewna rezerwa. Mamy nakreślony schemat przez sztab szkoleniowy, pokazujący, co możemy zrobić jeszcze lepiej, gdzie są możliwości rozwoju.
– Kończycie obóz w Inzell, później przenosicie się do Tomaszowa na mistrzostwa Polski. A w listopadzie już pierwsze starty w Pucharze Świata, które będą jednocześnie kwalifikacjami olimpijskimi. Na początek szybkie tory w Salt Lake City i Calgary. To chyba dobrze. Lubisz tam startować, szczególnie na tym drugim obiekcie.
– Tak, Calgary to dla mnie szczególne miejsce. Nie tylko ze względu na medal mistrzostw świata, ale też pierwsze sportowe doświadczenia międzynarodowe. Rzeczywiście wolę zaczynać starty od Ameryki niż od Azji. Wylot za ocean zawsze lepiej mi służy niż na Daleki Wschód. Chodzi o aklimatyzację przy zmianie strefy czasowej. Z kolei w Azji mają lepsze jedzenie, ale to nieważne. Na szybkich amerykańskich torach będzie można wykręcić dobre czasy, które będą ważne w kontekście kwalifikacji olimpijskiej.
– Może pokusisz się o poprawę własnego rekordu Polski. Złamiesz granicę 34 sekund na 500 metrów?
– Chciałbym złapać wysoką formę już na pierwsze zawody Pucharu Świata i utrzymać dobrą dyspozycję przez cały sezon. Oczywiście najważniejsze będą igrzyska w lutym.
– Na dystansach 500 i 1000 metrów jesteś w światowej czołówce. Oczywiście ważne będą też starty w sprincie drużynowym, ale tej konkurencji nie ma na igrzyskach.
– Chciałbym zdobyć kwalifikację olimpijską na obu tych dystansach. W sprincie wszystko zależy od szczegółów. Jeśli poprawię start, jestem w stanie bardzo dużo urwać. Wiraże są moją mocną stroną, ale nie ma przejazdów idealnych. Nawet w tych elementach, które wychodzą nam bardzo dobrze.
– Myślisz już o starcie w Mediolanie?
– Najpierw trzeba się zakwalifikować. Będą to moje drugie igrzyska. Do Pekinu pojechałem po doświadczenia. Tam było zamieszanie z COVID-em. Do ostatniej chwili nie wiedziałem, czy wystartuję. Do Mediolanu chcę pojechać walczyć o jak najwyższe miejsce. Nie chcę tworzyć presji, pompować balonika. Jednak jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to mam nadzieję, że uda mi się spełnić marzenia.
– Czyli zdobyć olimpijski medal...
– Pracuję na to każdego dnia. Współpracuję również z psychologiem i dietetykiem. Dbam o każdy szczegół, nie tylko podczas treningów. Robię wszystko, żeby tak się stało. A kibiców proszę o wspieranie całej reprezentacji. W najbliższych miesiącach będzie nam to bardzo potrzebne.
– Dziękuję za rozmowę. Powodzenia.





Komentarze