Miejsca pamięci narodowej są składnikiem historii kraju. Te upamiętnienia, w mieście takim jak Tomaszów, są częścią lokalnych dziejów. Trzeba o nie dbać, szanować i przede wszystkim wiedzieć, gdzie się znajdują.
W przyszłości, oby jak najbliższej, rejestry takich miejsc mogą być składnikiem całościowej monografii naszej małej ojczyzny, której póki co w Tomaszowie brakuje. W przeszłości powstawały spisy miejsc upamiętniających zdarzenia i osoby z naszej 200-letniej historii. Pierwszy taki wykaz sporządził w latach 80. XX wieku, nieżyjący już społecznik i w pewnym sensie regionalista Jerzy Smolarek. Ów spis został powielony i trafił w kilkunastu egzemplarzach do zainteresowanych, np. do Muzeum im. A. hr. Ostrowskiego i Archiwum Państwowego w Tomaszowie. Kolejny taki spis sporządziła Ewa Arkusińska, wtedy pracownica Urzędu Miasta. Nie ma niestety daty powstania tego opracowania, ale był to prawdopodobnie przełom XX i XXI wieku. Było ono obszerniejsze od poprzedniego i w części zilustrowane fotografiami Anny Rosiak. Minęło kilka lat i taki rejestr powstał w Towarzystwie Przyjaciół Tomaszowa Mazowieckiego. Jego autorami są regionaliści Marian Fronczkowski (teksty) i Zygmunt Dziedziński (fotografie). Spis w postaci płyty CD trafił do zainteresowanych osób i instytucji oraz do Internetu.
- Nowe upamiętnienia i złe stare
Kolejni autorzy spisu miejsc pamięci narodowej wpisują do swoich opracowań nie tylko te, które powstały w ostatnich latach, zwłaszcza w XXI wieku, ale muszą się także zmierzyć z wykreślaniem tych wcześniejszych, które Instytut Pamięci Narodowej uznał za niewłaściwe i niegodne pamięci lub zmienił ich interpretacje. Najdziwniejsze jest to, że IPN nie liczy się z uczuciami tomaszowian, z ich historią i robi to bardzo dziwnie.
Przykładem mogą być tablice pamiątkowe poświęcone Wielkiemu Proletariatowi, zdjęte z budynków przy ul. Zgorzelickiej i ul. Krzyżowej. Choć proletariat podnosił nie tylko sprawy społeczne, ale i narodowe. Koplin na tablicy był zły, ale jako patron ulicy może być i jest. Oskar Lange jest niegodzien ulicy swojego imienia, ale na tablicy najwybitniejszych absolwentów szkoły, poprzedniczki I Liceum Ogólnokształcącego, jest i będzie. Franciszek Zubrzycki był zły jako patron ulicy i niegodzien tablicy na budynku dworca PKP, ale na cmentarzu wojennym jego grób oznaczony NN jest i będzie. To nie jedyny taki przypadek. Również niewłaściwi konspiratorzy, zdaniem Instytutu Pamięci Narodowej, którzy byli niegodni, by ich nazwiska znalazły się na tablicy pamiątkowej na budynku Państwowej Szkoły Muzycznej (dawniej siedziby gestapo na Zapiecku), mają mogiły na tym samym cmentarzu wojennym przy ul. Smutnej, w tym jeden z nazwiskiem na nagrobku.
- Miejsca nieupamiętnione
Zubrzycki po śmierci, prawdopodobnie na ul. Dworcowej, gdzie został zabity w zasadzce służb hitlerowskich, został zakopany w anonimowym dole na cmentarzu żydowskim w Tomaszowie. W tym samym miejscu zakopywano inne ofiary okupantów niemieckich z katowni gestapo na Zapiecku, z więzień przy obecnej ul. Mościckiego 14 i ul. św. Antoniego 20 (fabryka Sieradzkiego, później Herbapol). To miejsce pod ceglanym murem odgradzającym kirkut od posesji z ul. Grota-Roweckiego było też miejscem straceń przez rozstrzelanie. Świadczą o tym ślady po kulach na murze i pociski w cegłach. W początku lat 50. XX wieku dzieci z okolicy zbierały tam łuski po nabojach, nie zdając sobie sprawy z powagi tego miejsca. Po wojnie ekshumowano tam pogrzebanych. Część po identyfikacji przez rodziny (badań DNA wtedy nie robiono) pochowano na cmentarzu rzymskokatolickim z nagrobkiem opatrzonym nazwiskiem, innych jako NN. Mógł być wśród nich właśnie Zubrzycki. Po latach, po utworzeniu cmentarza wojennego, część tych mogił przeniesiono na kwaterę w rejonie, gdzie stoi krzyż katyński, ale kilka mogił na wniosek rodzin zostało na cmentarzu parafialnym.
Tego miejsca, o którym wyżej, na kirkucie w żaden sposób nie upamiętniono. Nie upamiętniono też miejsca
kaźni w dole amunicyjnym (magazynie pocisków) z 4 PAC za koszarami, gdzie rozstrzelano 21 osób z tomaszowskiego getta żydowskiego. Po wojnie ich szczątki zostały ekshumowane i pochowane w zbiorowej mogile, bez nazwisk na nagrobku, na cmentarzu żydowskim, obecnie częściowo zniszczonym.
Miejsce straceń przy ul. Browarnej/Ligi Morskiej i Rzecznej jest znane tomaszowianom. Jest tam pomnik z tablicą z kilkoma nazwiskami, ale nie wszystkich, którzy tam zginęli. Egzekucji było tam kilka, a więc wypisanych osób powinno być więcej. W tomaszowskim oddziale Archiwum Państwowego są niemieckie obwieszczenia z ich nazwiskami.
Całkowicie zapomniane jest miejsce śmierci żołnierza AK Stanisława Legutowskiego z Rzeczycy, zastrzelonego 14 kwietnia 1942 roku na dziedzińcu przed pałacem Ostrowskich przy ul. POW (obecnie muzeum). Zabili go renegaci, tomaszowscy Niemcy, funkcjonariusze służb hitlerowskich Georg Boettig i Wilhelm Rattig. Sam ten fakt jest odnotowany w starej monografii Tomaszowa z 1980 roku.
- Miejsce pamięci czy nie?
Na murze przy bramie cmentarza żydowskiego wisi znak oznaczający miejsce pamięci narodowej. Miejsca te podlegają szczególnej ochronie, tak jak i wojenne cmentarze. I w tym miejscu zaczynają się problemy. Nie ma ustawowego uregulowania, kto ma tę opiekę sprawować. Przed kilku laty do Sejmu trafił projekt takiej ustawy. Trafił i leży w tzw. zamrażarce lub być może został już wyrzucony do kosza. Czy tak być powinno? Wszak już 28 marca 1933 roku uchwalono taką ustawę (DZ.U. nr 39 poz. 311) mówiącą, że groby wojenne mają być pielęgnowane i otaczane opieką. Ustawa ta obejmowała również osoby poległe i zmarłe z powodu działań wojennych. Groby takie pozostają pod opieką państwa, a koszty ich utrzymania ponosi Skarb Państwa. Ta ustawa powstała, jak należy przypuszczać, w związku z polskimi zobowiązaniami międzynarodowymi. 31 stycznia 1959 r. Sejm PRL uchwalił ustawę nr 47 uzupełnioną w 1972 r., która w art. 7 pkt 1 i 5 precyzuje sposób traktowania grobów wojennych. Czy groby na cmentarzu żydowskim, przynajmniej niektóre, są grobami wojennymi? Niewątpliwie tak.
J.Pampuch





Komentarze