Na szczęście niż genueński nas oszczędził. Nie było zapowiadanej wielkiej wody.
Po zniszczeniach, jakie spowodowały nawałnice we Włoszech, Słowacji czy na Węgrzech, w Polsce postanowiono dmuchać na zimne. Przestrzegano mieszkańców przed intensywnymi opadami deszczu, podtopieniami, a nawet trąbami powietrznymi czy gradem. Na nogi postawiono wszystkie służby. Ewakuowano dzieci i młodzież z obozów spod namiotów. Na bieżąco monitorowano poziom rzek. Na szczęście najgorsze prognozy się nie sprawdziły.
W Tomaszowie i okolicach było spokojnie. Zalew zebrał "wysoką falę", a rzeki utrzymały się w korytach. W Spale poziom Pilicy podniósł się maksymalnie do 56 cm (dopiero przy 78 cm mogą wystąpić podtopienia). Obecnie (stan z 16 lipca) wodowskaz pokazuje tam zaledwie 25 cm. To poziom tzw. stanów niskich.
W związku z niżem genueńskim, od 9 do 12 lipca, tomaszowscy strażacy interweniowali 15 razy. – Większość interwencji dotyczyła powalonych drzew oraz nadłamanych konarów drzew. Dwukrotnie byliśmy wzywani do podtopionych obiektów – informuje kpt. Bartłomiej Żyłka, rzecznik komendanta PSP w Tomaszowie.
9 lipca w Świniokierzu (gm. Żelechlinek) strażacy zabezpieczali plandeką uszkodzony dach jednego z budynków mieszkalnych. Tego samego dnia interweniowali też w Osiedlu Niewiadów, gdzie została zalana droga. Musieli wypompować wodę. 10 lipca usuwali powalone drzewa w okolicach Tarnowskiej Woli (gm. Lubochnia).
Na zdjęciu: Strażacy mieli sporo interwencji związanych z usuwaniem powalonych drzew (fot. OSP Lubochnia)
Komentarze