– Wstyd, żenada. Jak tak można?! Tuż przy miejscu pamięci jest szalet pod chmurką. Przesiadują tam pijaczki i powstał jeden wielki śmietnik – denerwuje się jeden z mieszkańców ul. Strzeleckiej.
Nasz czytelnik wskazuje miejsce położone niedaleko Areny Lodowej. – W końcu reprezentacyjne. Ostatnio były tam zawody Pucharu Świata. Zawodnicy, trenerzy z różnych krajów przechadzali się Strzelecką i widzieli ten cały syf. Śmiali się z nas, że nie potrafimy uszanować miejsca pamięci. Widziałem to i było mi zwyczajnie przykro. Latem, w drodze na Przystań nad Pilicą, przechodzi tamtędy mnóstwo ludzi. Władzom miasta jednak jakoś to nie przeszkadza – rozkłada ręce nasz rozmówca. "Miejsce uświęcone krwią mieszkańców Tomaszowa Maz. i okolicy pomordowanych przez okupanta hitlerowskiego w latach 1943–1944" – taki napis widnieje na pamiątkowej tablicy przy ul. Strzeleckiej Teren wokół został ostatnio oczyszczony. Posadzono nawet krzewy. Jednak kilkadziesiąt metrów dalej jest nielegalne wysypisko. Do "dołów" na tyłach Areny Lodowej wrzucane są butelki, opony, zdarzają się nawet stare telewizory, gruz i meble. A kiedyś młodzież z pobliskiego osiedla grała tam w piłkę (było boisko). Miejsce tętniło życiem. Pełniło rolę osiedlowego podwórka. Organizowano nawet międzyosiedlowe rozgrywki. Trenowali tam również kolarze górscy (mieli wyjeżdżone ścieżki ). Organizowano biegi przełajowe.
Na potrzeby Areny Lodowej zabrano część tego terenu. Władze miasta uspokajały, że w miejsce wyciętych drzew i krzewów zostaną posadzone nowe. Tak też się stało, już rosną. Plac wokół hali lodowej wygląda bardzo ładnie. Jednak poza ogrodzeniem obiektu jest wielki śmietnik. – Tych śmieci nie widać z góry, bo cały teren jest zarośnięty chaszczami. Jednak gdy się zejdzie niżej, to jest jedno wielkie wysypisko – mówi nam jeden z okolicznych mieszkańców.
Największy bałagan jest za budynkiem nieczynnego od lat baru piwnego. Płytki ze ściany frontowej elewacji spadają na jezdnię. Trzeba uważać, lepiej nie parkować tam pojazdów. A z tyłu jest toaleta pod chmurką. – Smród jest okropny. Gromadzą się też amatorzy napojów wysokoprocentowych, którzy puste butelki wyrzucają po prostu za siebie, do tych zakrzaczonych dołów. W efekcie powstało tam "małpkowe" pole – pokazuje nam mieszkaniec osiedla Strzelecka. – Ten budynek jest w prywatnych rękach, ale władze miasta powinny zobligować właściciela do zabezpieczenia nieruchomości – dodaje.
Gdyby wolna przestrzeń za byłym barem została zagospodarowana, teren nie byłby zaśmiecany. Władze miasta na razie nie mają pomysłu na wykorzystanie tej przestrzeni. Najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie terenów rekreacyjno-sportowych. Kiedyś były nawet plany budowy toru dla rowerzystów, ale nic z nich nie wyszło.