29-letni sprawca (wówczas 28-letni) 22 sierpnia ub.r. spowodował wypadek na ul. Mostowej. Zginęły dwie siostry. Mężczyźnie, który wsiadł za kierownicę pijany i naćpany, jechał z nadmierną prędkością, a potem uciekł z miejsca zdarzenia, grozi do 20 lat pozbawienia wolności.
W ten sierpniowy wieczór kobiety, w wieku 69 i 67 lat, wracały z działki. Kiedy weszły na "zebrę", prowadząc swoje rowery, z impetem wjechała w nie osobowa cupra. Kierował nią 28-letni wówczas mężczyzna. Jechał od trasy S8 w kierunku centrum Tomaszowa, poruszając się z prędkością niezapewniającą panowania nad prowadzonym pojazdem. Zjechał na przeciwległy pas ruchu i wjechał w siostry. Nie miały żadnych szans. Mężczyzna doprowadził też do zderzenia z samochodem marki Toyota. Obrażenia odnieśli kierowca i pasażer tego pojazdu. Toyota stała przed przejściem dla pieszych. Kierowca przepuszczał przechodzące panie. Na miejsce pomknęły służby ratownicze. Jedną z kobiet strażacy musieli wydobywać spod auta. Kierowca cupry uciekł. Policjanci zatrzymali go po dwóch godzinach w okolicy ul. Bema. Miał wtedy promil alkoholu we krwi. Został aresztowany na trzy miesiące. Areszt ten był przedłużany i mężczyzna cały czas w nim przebywa. Wygląda na to, że prędko nie wyjdzie zza krat.
– 4 czerwca br. został przez nas skierowany akt oskarżenia przeciwko sprawcy zdarzenia drogowego z 22 sierpnia ub. roku. Na ul. Mostowej prowadził pojazd marki cupra, umyślnie naruszając zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, znajdując się dodatkowo w stanie nietrzeźwości i w stanie pod wpływem środka odurzającego oraz przekraczając prędkość dopuszczalną administracyjnie. Potrącił przechodzące prawidłowo przez przejście dla pieszych kobiety, na skutek czego zmarły – mówi Waldemar Szymański, zastępca Prokuratora Rejonowego w Tomaszowie.
To zdarzenie – jak informuje prokurator – rozbite zostało na dwa czyny: wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym pod wpływem narkotyków, w stanie nietrzeźwości i ucieczkę z miejsca zdarzenia; drugi czyn obejmował zaś samo prowadzenie pojazdów mechanicznych w stanie nietrzeźwości i pod wpływem środka odurzającego. To, co zażywał kierowca cupry przed zdarzeniem, zostało ujawnione na podstawie badań fizykochemicznych. Zleciła je prokuratura tuż po wypadku. Ekspertyza wykazała, że we krwi mężczyzny była substancja psychotropowa 4-CMC (katynon, podobny strukturalnie do amfetaminy). Robiono także badania retrospektywne mające ustalić, jakie było stężenie alkoholu u podejrzanego w chwili wypadku. Biegły ustalił, że miał 1,5 promila. Ale to nie wszystko. – Biegły wyliczył, że mężczyzna prowadził pojazd z prędkością w przedziale od 112 do 120 km na godzinę – mówi prokurator Szymański. Na ulicy Mostowej jest obszar zabudowany. O tym, że cupra pędziła po ulicach, mówili też świadkowie. Widziano ją w Łazisku, w okolicy wsi Niebrów i ulicy Mostowej.
W sprawie zasięgnięto opinii dwóch biegłych lekarzy psychiatrów, którzy stwierdzili, że oskarżony w chwili czynu rozumiał jego znaczenie i mógł pokierować swoim postępowaniem. – Zgodnie z artykułem 31 paragraf 1 kodeksu karnego był poczytalny – informuje prokurator. W wypadku kierowca cupry nie doznał żadnych obrażeń.
Mężczyźnie został przedstawiony zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, z którego to zdarzenia zbiegł, nie udzielając pomocy, oraz prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości i pod wpływem środków odurzających. Grozi mu kara do 20 lat pozbawienia wolności. – Jest to sytuacja szczególna. W przepisach są obostrzenia wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Te obostrzenia są wtedy, kiedy ktoś prowadzi pojazd w stanie nietrzeźwości, pod wpływem środka odurzającego albo zbiegnie z miejsca zdarzenia. Ta sytuacja jest jednostkowa w skali kraju, kiedy sprawca swoim zachowaniem wyczerpuje te wszystkie trzy znamiona czynu z artykułu 178 a paragraf 1 – podkreśla W. Szymański.
Przez te wszystkie miesiące od tragedii oskarżony konsekwentnie nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów i odmawiał składania wyjaśnień, mówiąc, że nic nie pamięta. Sporo ludzi zastanawia się, co z dwiema osobami, które tego feralnego wieczoru wsiadły z nim do auta. Czy wiedziały, że wcześniej pił i brał narkotyki? Czy im nie przeszkadzało, że jechał ponad 100 kilometrów na godzinę? – Polskie przepisy prawa nie dają podstaw do przedstawienia tym osobom zarzutów – potwierdza Waldemar Szymański. Jedna z osób podróżujących cuprą zmarła kilka miesięcy po wypadku, ale nie ma to związku z tym zdarzeniem. Prokurator podkreśla w tej sprawie pozytywną rolę tomaszowskiej policji, która po zdarzeniu zaangażowała się w poszukiwania mężczyzny i były one skuteczne. Jeżeli sprawca byłby ujęty nie tego samego dnia, a następnego, ciężko byłoby mu udowodnić prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości. – Szybka reakcja policji spowodowała, że mogliśmy pobrać krew do badań retrospektywnych. Można było zbadać sprawcę na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu kilka razy w odstępach czasowych, co pozwoliło na precyzyjne ustalenia w tej sprawie – tłumaczy nasz rozmówca. Teraz oskarżony będzie czekał na pierwszą rozprawę.
Joanna Dębiec