Spacery po lesie powinny być przyjemnością. Niestety nie zawsze tak jest. Zarówno lasy, jak i sąsiadujące z nimi tereny kolejowe toną w śmieciach. Ludzie wyrzucają tam dosłownie wszystko – nawet wersalki.
W lesie w okolicach ulic Ujezdzkiej, Krańcowej, Nowej i w Cekanowie w Nadleśnictwie Spała jest pełno odpadów. Można znaleźć ich duże skupiska, jak i pojedyncze przykłady ludzkiej głupoty w postaci butelek, reklamówek, całych worków ze śmieciami, podpasek, opon i... wymieniać można długo. Oczywiście puszek czy innych elementów złomu nie ma. Te wyzbierali złomiarze lub część osób sama je sprzedaje. Inne rzeczy, zamiast pakować do worków (np. żółtych na plastiki) lub do koszy na odpady zmieszane, mieszkańcy bądź przyjezdni wyrzucają właśnie do lasu czy na okoliczne nieużytki. W to, że robią to okoliczni mieszkańcy, aż trudno uwierzyć, bo przecież wielu z nich tam spaceruje, biega, zbiera grzyby. – Teraz jest tu ogromny ruch, mnóstwo ludzi pobudowało się w Cekanowie, mnóstwo ludzi tu jeździ, a może przyjeżdżają też ludzie z innych stron wyrzucać – mówi jeden z mieszkańców ulicy Ujezdzkiej.
Przy drodze na Cekanów i przy torach kolejowych walają się różne odpady, stoją nawet worki ze śmieciami. Niektóre są efektem właśnie sprzątania. – Ludzie zatrudnieni przez gminę Tomaszów sprzątają teren przy drogach, wrzucają śmieci do worków i potem je zabierają – tłumaczy Łukasz Walasik, leśniczy z leśnictwa Kruszewiec. Niektóre worki są jednak wyrzucone przez mieszkańców. Obok nich leżą nawet kobiece artykuły higieniczne. Wszystko wala się w szerokim pasie między drogą a torami, a za nimi i tunelem, na początku lasu, jest coś w rodzaju obozowiska tonącego w śmieciach. Ktoś robi sobie tam ogniska, "posiadówki". Wokół leżą butelki, opakowania, opony. – To jeszcze teren należący do kolei. Podobnie jak przed torami – tłumaczy Łukasz Walasik.
Ogółem właścicieli jest wielu – las leży w gminie Lubochnia, droga w gminie Tomaszów, a wcześniejsza ulica Krańcowa należy do miasta. Terenów kolejowych jest tam dużo i chyba są rzadko przez kolej sprzątane. Przy torach w kierunku ulicy Nowej ktoś wyrzucił nawet wersalkę. Ale i las jest zaśmiecony. – W tym roku z lasu zbieraliśmy już chyba wszystko. Nawet telewizory, fotele i inne sprzęty. Co wywieziemy jeden kontener śmieci, to już jest kolejny – ubolewa Ł. Walasik. Mówi, że leśnictwa w Nadleśnictwie Spała urządzają sprzątanie lasu. – Raz w miesiącu wywozimy kontener mający do czterech metrów sześciennych. A i obok niego leżą śmieci, bo już się nie mieściły – informuje leśniczy.
Jest wstrząśnięty tym, co się dzieje. – Moim zdaniem dzieci, młodzież raczej nie śmiecą. W nich jest nadzieja. Oni mają świadomość ekologiczną. Starsze pokolenie niestety miewa taką mentalność, bo nie wiem, jak to określić. Zastanawiam się, czemu tak ludzie zaśmiecają lasy, skoro każdy płaci za gospodarkę odpadami i wystawia śmieci – zastanawia się Łukasz Walasik. I faktycznie, jest to wręcz kuriozalne, że ludziom nie chce się zadzwonić np. do Urzędu Miasta i zamówić wywózkę śmieci wielkogabarytowych, tylko wolą wywieźć czy wynieść wersalkę do lasu.
Leśnictwo Kruszewiec robi objazdy po swoim terenie. – Za rękę trudno jest jednak kogoś złapać. Może raz w roku przyłapiemy kogoś na gorącym uczynku, czyli śmieceniu w lesie. Bywa niestety tak, że ludzie wchodzą do lasu z reklamówką, a wychodzą bez niej – zauważa leśniczy. Spacer w takim miejscu przestaje być przyjemnością. – Dorośli organizują dzieciom akcje "Sprzątanie świata", a sami dają najgorszy przykład zaśmiecania lasów i niszczenia środowiska – mówi zirytowany mieszkaniec ulicy Ujezdzkiej.