Sarny! Coraz więcej ginie ich pod kołami samochodów. Ich populacja w okolicach Tomaszowa została też w ostatnim czasie znacznie ograniczona przez wilki.
W tym roku na tomaszowskich drogach doszło już do ponad 70 zdarzeń z udziałem dzikich zwierząt (głównie saren, ale też dzików, jeleni, a nawet łosi). W skali roku takich potrąceń jest średnio około stu. Dochodzi do nich nawet na trasie S8, mimo zamontowanych wzdłuż drogi siatek ochronnych. Zwierzęta mają do dyspozycji przejścia nad trasą (takie jak w Jakubowie), a mimo to przedostają się na jezdnię. Zwłaszcza w rejonie węzłów. Kierujący muszą szczególnie uważać także na wąskiej, ruchliwej i przebiegającej przez kompleksy leśne drodze krajowej nr 48, na drogach wojewódzkich, ale też lokalnych – powiatowych i gminnych.
Uciekają przed wilkami i ludźmi
– Nie ma reguły. Wszędzie trzeba być czujnym. Jeszcze nie rozpoczął się sezon grzybowy, który powoduje płoszenie i większy ruch zwierzyny. Mimo to już zaczęła się bardziej przemieszczać. Może to być spowodowane poszukiwaniem większej ilości pożywienia, budowania tkanki tłuszczowej przed zbliżającą się zimą – mówi Mateusz Grabarz, nadleśniczy w Nadleśnictwie Smardzewice.
Ludzie coraz bardziej wchodzą na terytoria dzikich zwierząt. Grzybiarze tylko sezonowo, a na stałe mieszkańcy podmiejskich wsi. W miejscach, gdzie jeszcze kilka lat temu żerowały sarny, dziki i jelenie, stoją już dzisiaj domy.
Jednak przyczyn migracji, a co za tym idzie potrąceń dzikich zwierząt, jest więcej. Leśnicy twierdzą, że to problem bardziej złożony. – Łagodne zimy powodują, że mają łatwy dostęp do pożywienia i mogą się rozmnażać i rozwijać. A teraz jest wyjątkowy okres. Młode osobniki szukają swoich nisz. Rozpoczął się też okres godowy. Jelenie wychodzą na rykowisko. Niebawem zacznie się huczka dzików. Zwierzyna się przemieszcza, również wilki, które naturalnie redukują populację dzików czy saren, wspierając przy tym myśliwych – mówią.
Na terenie powiatu tomaszowskiego wilki (jest obecnie około 50 sztuk) występują już od prawie dwóch dekad.
Przywędrowały do nas, szukając nowych rewirów. – Jak wszystkie drapieżniki potrzebują sporych kompleksów leśnych, na których występuje ich pożywienie. Niestety ich obecność wiąże się ze znacznym ograniczeniem populacji saren. W ostatnich latach ubyło ich już około 30 procent – mówi M. Grabarz.
Na terenie tego nadleśnictwa wilków jest najwięcej. Leśnicy szacują, że już nawet 30 sztuk.
Noga z gazu, ręka na klaksonie
Zgodnie z prawem łowieckim, zwierzęta łowne żyjące w stanie wolnym są własnością Skarbu Państwa, również te zabite. Za złamanie prawa w tym zakresie grozi wysoka grzywna, a nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Odpowiedzialność karna grozi również za ucieczkę z miejsca zdarzenia. Trzeba powiadomić odpowiednie służby, najlepiej policję.
Za ochronę zwierzyny na drogach publicznych odpowiedzialny jest zarządca drogi lub dzierżawca danego okręgu łowieckiego. Do obowiązków zarządcy drogi należy właściwe jej oznakowanie znakami ostrzegawczymi (A-18b "Uwaga na zwierzęta leśne"). Jeśli dojdzie do kolizji na odcinku oznaczonym tymi znakami, to tylko kierowca z wykupionym AC będzie mógł liczyć na odszkodowanie. Chyba że zwierzę wejdzie na drogę pod koła podczas polowania metodą pędzeń. Przy potrąceniu poza oznaczoną strefą (do takich dochodzi coraz częściej) o odszkodowanie mogą się ubiegać również kierowcy bez AC, ale w takich przypadkach trzeba swoich racji dowieść na drodze sądowej.
Kierowcy muszą uważać zwłaszcza po zmroku. Najlepiej zdjąć nogę z gazu. – Sarna oślepiona przez światła reflektorów pojazdu rzadko reaguje ucieczką. Częściej zatrzymuje się. Jest to zjawisko tzw. zamrożenia. Zwierzę pozostaje w bezruchu, dopóki nie pojawi się inny bodziec. Widzisz zwierzę na drodze – użyj klaksonu – radzi asp. sztab. Grzegorz Stasiak, rzecznik tomaszowskiej policji.
ag