System opieki zdrowotnej w Polsce jest nadal całkowicie sparaliżowany. Nie jest to winą lekarzy i pozostałych pracowników ochrony zdrowia. Odpowiedzialność za sytuację, w jakiej znaleźli się medycy i pacjenci, ponoszą władze państwa, które nie podjęły żadnych działań, aby przygotować placówki medyczne i ich pracowników na drugą falę epidemii. Mieszkańcy naszego miasta opowiadają o tym, czego w związku z tym doświadczyli.
Przejechał 420 km i umarł
Pani Anna, mieszkanka ul. Granicznej, opowiada o tym, jak jej ojciec stracił życie pod szpitalem po przejechaniu kilkuset kilometrów karetką. - Jechaliśmy z bratem i naszym tatą do Opoczna w odwiedziny do cioci. W połowie drogi tata powiedział, że drętwieje mu twarz po lewej stronie, potem zaczął niewyraźnie mówić. Wezwaliśmy pogotowie ratunkowe. Dyspozytor kazał pozostać na miejscu w samochodzie. Przyjechała karetka z Rokicin po ponad 40 minutach - mówi pani Anna. - Tak się złożyło, że jednym z ratowników był kolega mojego brata. Powiedział, że tata ma udar mózgu i że liczy się każda minuta. Niestety zabrakło chyba tej jednej minuty, bo tata zmarł pod szpitalem - płacze.
Czytała(e)ś wstęp naszego artykułu ? Spodobał Ci się ?
Kliknij aby wykupić Pełny dostęp
Komentarze
Nie masz uprawnień do publikowania komentarzy. Aby dodać komentarz musisz być zalogowany zaloguj się
Komentarze będą poddawane moderacji, zanim zostaną opublikowane.