Czerwiec, trzeci jarmark w dziewiętnastym sezonie imprezy.
Trochę niefortunnie, bo w dniu wyborów do Parlamentu Europejskiego – 9 czerwca, zapanowano najbliższy Spalski Jarmark Antyków i Rękodzieła Ludowego. Trudno, tak zdecydowano na początku bieżącego roku. Pisałem w poprzednich relacjach z tej flagowej spalskiej imprezy, że spotyka się na niej coraz więcej sprzedawców artykułów spożywczych, takich jak: sery, wędliny, wypieki, ryby, w tym kiszone śledzie, a także przetwory warzywne i owocowe.
Właśnie w związku z warzywami przypomniała mi się historia sprzed lat, do tego z Ukrainy. Był to czas, kiedy ta republika radziecka odzyskała właśnie niepodległość.
Przebywałem wówczas w Kirowogradzie, sporym (około 200 tys. mieszkańców) mieście o ciekawej historii, która powodowała częste zmiany jego nazwy. Pierwotnie był to Jelizawietgrad (do 1924 roku), później (do 1934 roku) Zinowiewsk, następnie Kirowograd. Obecnie w niepodległej Ukrainie nosi nazwę Kropywnycki. Otóż w tymże mieście co sobotę funkcjonował bazar. W sezonie dominowały płody rolne. Wśród nich wyróżniły się kiszone ogórki. Ale jakie, fantazja! Przywozili je kołchoźnicy lub właściciele działek przyzagrodowych. W około 80-litrowych beczkach niewielkie, 6-10-centymetrowe, ogórki stanowiły połowę zawartości. Druga połowa to dodatki w postaci, wiadomo, kopru, liści i korzeni chrzanu, czosnku ze szczypiorem. Rozpoznać można było liście winorośli, porzeczki, dębu, wiśni. I jeszcze innych, już dla mnie zagadkowych, ziół. To wszystko dawało wspaniały smak. Na tenże bazar Gruzini przywozili oprócz różnych darów natury marynowany czosnek w słoikach. Młode jeszcze, pojedyncze ząbki z zielonym szczypiorem i odpowiednimi dodatkami. Wspaniała przekąska. Dziwi mnie, że na nasze bazary i jarmarki nie trafiają takie ogórki, jak te, o których piszę. Przecież z Ukrainą jesteśmy blisko, a ogórki to nie zboże.
W Spale na pewno rozłożą się w niedzielę sprzedawcy staroci z żelaza, narzędzi już historycznych – od kowadeł i kowalskich młotów poprzez naczynia domowe, heble, piły i jeszcze jakieś inne przedmioty. Skoro przywożą takie rzeczy, to znaczy, że jest na nie zbyt. Warto na to wszystko w niedzielę popatrzeć.
Komentarze