– Parametry w rzece były nieco przekroczone, ale nieznacznie. Nie doszło do żadnego chemicznego skażenia Wolbórki – mówi Krzysztof Płaczek, ichtiolog z piotrkowskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego.
Pod koniec kwietnia informowaliśmy o tym, że w rzece Wolbórce znaleziono śnięte ryby i że mogło dojść do jej skażenia. Wędkarze byli przerażeni i informowali o tym na swoich prywatnych grupach dyskusyjnych w Internecie. Wśród nich i innych osób zainteresowanych czystością rzeki, mówi się nawet o tym, że do "wpuszczenia" jakichś substancji do wody mogło dojść na terenie gospodarstwa "wysoko postawionej osoby". – To akurat nie w okolicach Tomaszowa, ale dotyczy rzeki także u nas – mówi nasz informator, choć nikt żadnych dowodów na to nie ma.
Fakt znalezienia kilkunastu śniętych ryb potwierdził Krzysztof Tłoczek, ichtiolog z piotrkowskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, który był na miejscu i zna sprawę. – Doszło do jakiegoś zanieczyszczenia poniżej ujścia rzeki Moszczanki, która jest dopływem Wolbórki, a zawiesina się do niej dostała – powiedział ichtiolog. Badania wody z Wolbórki przeprowadzili pracownicy Wód Polskich i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi. – Otrzymałem wyniki tych badań. Parametry w rzece były nieco przekroczone, ale nieznacznie. Nie doszło do żadnego chemicznego czy biologicznego skażenia Wolbórki – twierdzi K. Tłoczek. – Musiało być to jakieś mechaniczne uszkodzenie, zrobił się osad. Musiało do tego dojść podczas czyszczenia rzeki w jej korycie – dodaje. 19 maja był w terenie oglądać Wolbórkę w pobliżu mostu na S8, w okolicach Zawady. Powiedział, że rzeka wróciła do normy. – Nie widać żadnych śniętych ryb – mówi ichtiolog.
Komentarze