Sobota, 20 kwietnia 2024, Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

trawa m- mówią zgodnie rodzice z osiedla przy Stolarskiej. Grupa mieszkańców opowiada o konflikcie, który trwa latami. Mężczyzna oskarżający dzieci o wandalizm nie chce z nimi rozmawiać.

Na łamach ostatniego wydania TIT pisaliśmy o konflikcie przy ul. Stolarskiej.  Dopiero po ukazaniu się artykułu na ten temat udało nam się skontaktować z rodzicami dzieci, oskarżanymi przez jednego z mieszkających tam mężczyzn. Mieszkaniec alarmował służby o niszczeniu osiedlowej zieleni, występując samozwańczo w imieniu innych lokatorów.

W rozmowie z nami nie był w stanie wskazać rodzaju wyrządzonych szkód ani konkretnych negatywnych zachowań dzieci. Z ich rodzicami nie chce podjąć publicznej rozmowy.

Gdzie te zniszczenia?

Rodzice dzieci bawiących się między blokami są zirytowani. Denerwują się, że nikt ich nie wysłuchał. - Zostaliście zmanipulowani przez jednego człowieka, któremu wszystko przeszkadza. Myśli, że jest tu panem i władcą. Proszę mi pokazać, gdzie są efekty tego wandalizmu? Co i gdzie tu jest zniszczone? Jeżeli się kogoś oskarża o coś, to chyba należy wskazać konkrety! - denerwuje się jedna z mieszkanek ul. Stolarskiej. - Nasze dzieci wiedzą, że nie wolno deptać kwiatków, biegają jedynie po trawniku, grając w piłkę. Nie powoduje to żadnego zniszczenia - dodaje15 lipca kobieta wywiesiła na osiedlu kartki z napisem "Nie niszczymy trawy. Potrzebujemy zabawy. Dzieci".
Nie da się ukryć, że okoliczne trawniki, nasadzenia są w bardzo dobrym stanie. Nie sposób również dostrzec uszkodzeń infrastruktury osiedla czy jakiejkolwiek innej negatywnej ingerencji. Ustaliliśmy, że na osiedlu bawi się kilkanaścioro dzieci w wieku od 5 do 12 lat. Z ich zachowania, a także z relacji niezaangażowanych w konflikt mieszkańców osiedla wynika, że zachowanie dzieci nie odbiega od normy i tak naprawdę nie dzieje się nic złego.

 Nie mają gdzie się bawić

Mieszkańcy przyznają, że zdarzały się sytuacje, kiedy ich dzieci były przeganiane z trawnika. Słyszały, że to nie jest miejsce na zabawę. Gdzie zatem można się bawić? Osiedle u zbiegu ulic Stolarskiej, Jerozolimskiej i Bohaterów Getta Warszawskiego pozbawione jest placów zabaw.
Sugestia nielicznej grupy mieszkańców, że dzieci powinny bawić się na szkolnych placach zabaw, wydaje się chybiona. - Z terenu Szkoły Podstawowej nr 8 jesteśmy wypraszani. Osoby sprzątające jasno oznajmiają, że jest to plac zabaw dla dzieci uczęszczających do placówki - mówi pani Magdalena. Podobny problem jest w Szkole Podstawowej nr 1. Ponadto - jak wynika z relacji rodziców - teren szkoły jest zazwyczaj zamykany po godz. 18.00.
Mieszkańcy osiedla mają możliwość korzystania z placu zabaw w parku im. J.S. Rodego. Ten jednak odległy jest o około 1 km. Poza tym brak jest w najbliższej okolicy jakichkolwiek atrakcji dla dzieci.

Interwencja nic nie potwierdziła

W ostatnim wydaniu naszej gazety pisaliśmy również o tym, w jaki sposób oceniona została interwencja Straży Miejskiej przez grupę mieszkańców osiedla. Udało nam się dotrzeć do jednego z interweniujących strażników. - Dyżurny przyjął zgłoszenie telefoniczne od mieszkańca. Ze zgłoszenia wynikało, że doszło do wykroczenia polegającego na niszczeniu mienia - tłumaczy strażniczka miejska. - Udaliśmy się we wskazane miejsce. Nie potwierdziliśmy tego zgłoszenia. Na miejscu faktycznie zastaliśmy bawiące się dzieci, jednak w żaden sposób nie niszczyły one zieleni. W związku z tym, że nie doszło do wykroczenia, nie podjęliśmy żadnych czynności wobec samych dzieci ani ich rodziców - dodaje.
Rodzice dzieci są zbulwersowani zgłoszeniami. Z dwóch względów. - Myślę, że tego typu zgłoszenia powinny być surowo karane. Może kiedy tacy ludzie dostaną odpowiednią grzywnę za nieuzasadnione wezwanie służb, to na drugi raz przemyślą swoje postępowanie - mówi pan Artur.
Mieszkańcy ul. Stolarskiej mówią, że ich dzieci są zastraszane. - Ktoś, kto nasyła na dzieci straż miejską czy policję, nie zdaje sobie sprawy, że one się zwyczajnie boją. Osoba w mundurze wzbudza strach. Myślą, że pójdą do więzienia, bo zrobiły coś złego - twierdzi jedna z mieszkanek osiedla.
16 lipca mieszkańcy ul. Stolarskiej zgłosili się do Straży Miejskiej. Przedstawili problem z perspektywy rodziców. - Chcieliśmy również zwrócić uwagę komendantowi, że jego pracownicy są pomawiani przez tego człowieka na łamach prasy. Zachowali się prawidłowo podczas interwencji, a zarzuty kierowane wobec nich są zwykłymi pomówieniami i oszczerstwami - mówi pani Iza.

Dzieci po prostu mu przeszkadzają

Bawiące się na trawniku dzieci przeszkadzają głównie jednemu mężczyźnie. Jak przyznają mieszkańcy, jedynie sporadycznie zdarza się, że inni - zazwyczaj starsi mieszkańcy osiedla - wyrażają swoje pretensje.
Niezadowolony lokator to nie tylko jeden z mieszkańców, ale także... członek rady nadzorczej spółdzielni "Nasza Chata". W rozmowie z nami nie był w stanie wskazać żadnych konkretnych zniszczeń, do których miały doprowadzić bawiące się na osiedlu dzieci. Stawia zarzut, że dzieci grają w piłkę na trawniku, nie potrafiąc jednak jasno określić, co w tym złego. Jako zarzut negatywnego zachowania podaje nawet fakt... że dzieci siedzą na kocu położonym na trawniku i robią sobie piknik. Tak jakby było coś w tym złego.

Tylko jedna strona chce rozmawiać

- Żyjąc we wspólnocie, powinniśmy dążyć do kompromisu. Każdy ma swoje potrzeby. Dzieci potrzebują się bawić, inni chcą odpocząć. Zawsze zwracamy uwagę swoim dzieciom, kiedy zachowują się zbyt głośno lub robią coś niewłaściwego. Nie zgadzamy się jednak na to, żeby ktokolwiek mówił nam, jak mamy korzystać z naszej wspólnej przestrzeni - mówi pan Radosław.
- Jeżeli ktoś ma jakieś pretensje, niech nam prosto w oczy powie, o co mu chodzi, a nie za naszymi plecami oskarża nas przy pomocy mediów, straszy nasze dzieci policją czy strażą miejską. Jesteśmy otwarci na dyskusję - mówią zgodnie mieszkańcy.
Niestety tylko jedna strona konfliktu chce podejmować publiczną polemikę. Będąc na osiedlu, na którym doszło do konfliktu, próbowałem doprowadzić do konfrontacji obu stron. Samozwańczy obrońca osiedlowej zieleni nie chciał jednak wyjść ze swojego mieszkania do czekających na niego rodziców dzieci. Stwierdził, że się boi.

Krzysztof Krasnodębski

Pin It


TIT - Tomaszowski Informator Tygodniowy
Agencja Wydawnicza PAJ-Press

ul. Długa 82
97-200 Tomaszów Mazowiecki,
tel. 44 724 24 00 wew. 28 (biuro ogłoszeń)
tel. kom. 609-827-357, 724-496-306

WYRÓŻNIONE

36-letni agresor z Szerokiej już ni...

W miniony weekend Arena Lodowa stał...

- uważa nadkom. Andrzej Mela, nacze...

Bogdan Kącki będzie włodarzem gminy...

Zespół Pieśni i Tańca Ciebłowiani...

W minioną niedzielę (14 kwietnia) p...

Uczniowie technikum żywienia i usłu...

"Afera" wybuchła tuż przed wyborami...

Z młodym radnym Rady Gminy Żelechli...

Ciągle nie ma zgody na wyłączenie z...

NAJNOWSZE

Ulica Tomaszowska to jedna z główny...

Ciągle nie ma zgody na wyłączenie z...

Państwo Szczepkowie, spadkobiercy p...

Z młodym radnym Rady Gminy Żelechli...

Bogdan Kącki będzie włodarzem gminy...

Uczniowie technikum żywienia i usłu...

Andrzej Szałański, uczeń klasy trze...

W minioną niedzielę (14 kwietnia) p...

W miniony weekend Arena Lodowa stał...

Rekrutacja do samorządowych szkół i...

 

Stan jakości powietrza według Airly
TOMASZÓW MAZOWIECKI