Zaraz po feriach, w poniedziałek, 18 stycznia, dzieci z najmłodszych klas pójdą normalnie do szkoły. Placówki już się do tego przygotowują, a wielu rodziców starszych uczniów denerwuje się, że ich dzieci nie mogą wrócić do tradycyjnej nauki.
- Powrót najmłodszych uczniów do tomaszowskich szkół będzie możliwy jedynie w reżimie sanitarnym. Od 11 stycznia mamy już gotowe wytyczne sanitarne, które w dużej mierze opierają się na zapisach znanych już z września ubiegłego roku - mówi Iwona Sudak, dyrektorka Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu Urzędu Miasta. Okres ferii zimowych dyrektorzy spożytkowali na przygotowanie szkół pod względem sanitarno-higienicznym do nauki dzieci w systemie stacjonarnym.
- Zabezpieczone są środki czystości, płyny dezynfekujące i środki higieny osobistej, szkoły są czyste i uporządkowane - zapewnia I. Sudak.
Tymczasem nauczyciele klas I-III i pracownicy niepedagogiczni mają robione testy przesiewowe na obecność SARS-Cov-2. Nie wszyscy się na to zdecydowali, wielu nie widzi sensowności tego badania. Na 380 tomaszowskich nauczycieli i pracowników niepedagogicznych pracujących z uczniami klas I-III na badanie zgodziło się 167 osób. Badania potrwają do 15 stycznia. Część nauczycieli ma je mieć dopiero na końcu tego tygodnia, ale wynik każdy ma otrzymać najpóźniej w niedzielę, 17 stycznia br. za pomocą Internetowego Konta Pacjenta.
A jak będzie wyglądała nauka w szkołach z pandemią w tle? - Dyrektorom naszych jednostek oświatowych rekomendujemy taką organizację pobytu dzieci w szkole, aby w szczególności każda klasa w trakcie przebywania w szkole nie miała możliwości lub miała ograniczoną do minimum możliwość kontaktowania się z pozostałymi klasami - tłumaczy I. Sudak. Klasy powinny przebywać w jednej, wyznaczonej sali. Dzieci mają przychodzić do placówek o różnych porach (tak samo z opuszczaniem ich), tak by różne roczniki nie stykały się ze sobą na korytarzach itd. Różne mają być też godziny przerw, ale jak wiadomo, nie rzadziej niż co 45 minut, oraz różne godziny korzystania ze stołówki. Dzieci mają też mieć zajęcia na świeżym powietrzu. - Do klasy przyporządkowani byli ci sami, stali nauczyciele, którzy w miarę możliwości nie prowadzą zajęć stacjonarnych w innych klasach. Zajęcia świetlicowe powinny odbywać się w miarę możliwości w grupach uczniów z tej samej klasy z wykorzystaniem innych sal dydaktycznych - dodaje I. Sudak. Jak to wszystko wyjedzie w praktyce, zobaczymy. Wiadomo jednak, że i nauczyciele, i uczniowie mają już doświadczenie zarówno w nauce zdalnej, jak i w tej w reżimie sanitarnym, powinni więc sobie dobrze poradzić, chyba że rząd znów naszykuje im jakąś rewolucyjną, wprowadzaną z tygodnia na tydzień lub z dnia na dzień "pandemiczną" niespodziankę.
J.D.