Dziesięć dni na powulkanicznej, zielonej wyspie. Czyste powietrze, czyste autobusy, ulice, zadbane domy i ich otoczenie. Fakt - nie ma tu przemysłu, nie ogrzewa się domostw, nie ma więc dymu i kurzu, ponadto mieszkańcy wyspy wykazują niezwykłą dbałość o porządek i estetykę miejsca zamieszkania, pracy, o ogrody i parki.
Nic dziwnego, że Sisi i nasz marszałek Piłsudski wędrowali na wyspę po zdrowie, a i mnie przyświecał ten cel. Każda bajka ma jednak jakiś koniec, więc moja też znalazła swój finał - na dworcu PKS w Tomaszowie. Tu zaczęły się schody - dosłownie, bo pochylnia na bagaż przeznaczona jest dla samobójców.
Droga do pętli miejskiego autobusu od razu uświadomiła mi, że jestem w "dobrym miejscu", z trudem dobrnęłam przez pośniegową bryję do przystanku. Tablica informacyjna nieczynna, w ciemności ledwo dopatrzyłam, że niedługo przyjedzie jakiś autobus, nie mój, ale byle wydostać się z za...pia. U kierowcy taksówki mam abonament na dojazdy do i z dworca, po wyjściu z raju postawiłam jednak na oszczędności. Czas spędzony na pośrednim przystanku zajęła mi refleksja nad rozmową zasłyszaną w autobusie. Starszy pan pytał przez telefon, chyba córkę: "Jesteś zdrowa? A wystarczyło ci pieniędzy na opłaty?". Wracająca z pracy w redakcji TIT pani Magda życzliwie zajęła się moim bagażem i to dzięki niej poczułam, że naprawdę jestem w dobrym miejscu. Jako Polka, tomaszowianka, często zastanawiam się nad hasłem miasta. "Dobre miejsce" to pojęcie, łączące się z możliwością wyboru. Jaki wpływ, wybór mają tomaszowianie na jakość życia w mieście? Niewielki. Coś tam, pod społecznym naciskiem, zmieniono w rozkładzie jazdy, ale nadal jest on daleki od potrzeb mieszkańców. Znajoma rzuca gromy na autorów rozkładu, bo przez dojazd zbrzydła jej społecznie użyteczna praca, którą podjęła z wyboru, kierując się życiową pasją. Plac Kościuszki z pewnością jest dobrym miejscem, gdzie dobre wymienia się na lepsze, w odróżnieniu od wołających o pomstę, zaniedbanych, oddalonych od centrum miejsc. Nie wszystko jednak zależy od "władz". Zabrano pojemniki "bio". Jasne, kto kompostuje odpady biologiczne, opakowane w foliówki? Prezydent nie potłukł szyby na kolejnym przystanku. Zalegające ziemię pety, kilka metrów od kosza, nie spadły z nieba. Po krótkiej przerwie wróciłam do domu, swojego i naszego. Może warto wykazać więcej troski o ten wspólny dom, aby rzeczywiście było to dobre miejsce.
Emilia Tesz