Być może, kiedy będziecie czytać ten tekst, wszystko będzie jasne – wszystko zależy od tego, kiedy go będziecie czytać.
Być może okaże się, że Mariusz Węgrzynowski jest już "byłym starostą". Taki może być finał zwołanej na czwartek 12 września na godz. 15.00 sesji Rady Powiatu. W bloczkach startowych czekają następcy. Niezależnie od tego, co się wydarzy, możemy tę sesję określić jako przełomową w obecnej kadencji.
Gdybyśmy dziś mieli napisać, jakim starostą jest Mariusz Węgrzynowski, mielibyśmy problem z oceną. Z jednej strony liczne inwestycje, znacząca poprawa podległej powiatowi infrastruktury, skrupulatne wykorzystanie pisowskich układów dla pozyskiwania funduszy, z drugiej katolicki fundamentalizm, ideologiczny zamordyzm i partyjny nepotyzm. Węgrzynowski, skłócony ze swoim partyjnym kolegą Marcinem Witko stracił poparcie części zwolenników PiS. Jego ostatnie decyzje, polegające na stworzeniu fikcyjnych stanowisk w szpitalu dla partyjnych kolegów, bezkrytyczne popieranie odklejającego się od realiów Antoniego Macierewicza, zatrudnianie w starostwie tracących pracę "działaczy", to dalsza utrata poparcia.
Jednak przez lata rządów wokół Węgrzynowskiego utkana została skomplikowana sieć rodzinnych i biznesowych powiązań, powstał system obsadzania stanowisk i podziału wpływów. Te grupy będą bronić istniejącego układu, a jak uczy życie i historia naszego miasta, barwy partyjne łatwo zmienić, jeśli zrobi się na tym dobry interes. Tak więc rodzi się następne pytanie – czy wraz ze zmianą władzy możemy liczyć na zmianę sposobu jej sprawowania? Czy nie okaże się, że "byłych swoich" zastąpią "obecni swoi"?
Andrzej Kucharczyk