– pytają rozgoryczeni mieszkańcy Spały. W tym roku łowieckim, tylko w dwóch obwodach, do odstrzału zostało przeznaczonych ponad 500 zwierząt łownych. W większości dzików, ale też prawie 200 saren, danieli i jeleni. Nadleśnictwo Smardzewice zapewnia, że myśliwi przestrzegają określonych limitów. Tylko czy muszą być one aż tak wyśrubowane?
Wracamy do tematu sprzed prawie dwóch miesięcy. Nasz artykuł "Szwedzkie polowania w okolicach Spały" spotkał się z bardzo dużym odzewem. Odebraliśmy mnóstwo telefonów od czytelników, którzy byli zbulwersowani odstrzałami zwierząt leśnych pomiędzy Spałą a Brzustowem. Na tych terenach prowadzone są (zresztą nie tylko tam) polowania typu szwedzkiego (rodem ze Skandynawii). Myśliwi zajmują stanowiska na rozstawionych w bliskich odległościach (na niewielkim terenie) tzw. zwyżkach i czekają na zwierzynę. Tłumaczą, że polują w ten sposób ze względów bezpieczeństwa. Mają lepszą widoczność i strzelają w kierunku ziemi. W ten sposób nie ma zagrożenia, że chybiony pocisk poleci w niekreślonym kierunku.
Mieszkańcy mają na ten temat inne zdanie. – W ten sposób strzelają do zwierząt ze wszystkich stron. Z lasu idzie nagonka. Piękne sarny i jelenie są wyganiane na otwarty teren i odstrzeliwane. Jak tak można? Przecież te zwierzęta są bogactwem tutejszych lasów. Co mamy powiedzieć naszym dzieciom czy wnukom? Że zwierzęta, które razem oglądaliśmy, musiały zostać zabite?! – denerwują się nasi rozmówcy.
Chodzi o polowania w dwóch obwodach łowieckich zarządzanych przez Nadleśnictwo Smardzewice. To prawie 26 tysięcy hektarów powierzchni – lasy po obu stronach drogi prowadzącej z Inowłodza do Opoczna, aż do linii Pilicy.
- Wybijane są w setkach
Roczny plan łowiecki 2024/2025 (rok łowiecki zaczął się 1 kwietnia ub.r., a skończy 31 marca br.) dla tych terenów przewiduje odstrzał ponad 500 zwierząt łownych: 100 jeleni, 63 saren, 13 danieli i 60 lisów. – To są górne granice. Myśliwi muszą przestrzegać limitów przyjętych na dany rok i tak się dzieje. Te dane nie uwzględniają tzw. ubytków zwierzyny spowodowanych w szczególności wypadkami komunikacyjnymi oraz ingerencją wilków – informuje Cezary Sęk z nadleśnictwa Smardzewice.
Jeśli chodzi o dziki, to na ten gatunek nie ma górnej granicy odstrzału. W związku z zagrożeniem Afrykańskim Pomorem Świń (ASF) myśliwi mogą do nich strzelać bez ograniczeń. Tylko w tych dwóch obwodach odstrzelili w kończącym się roku łowieckim już blisko 300 sztuk, z czego 216 to odstrzały związane z gospodarką łowiecką, a 66 sanitarne zlecone przez wojewodę czy powiatowego lekarza weterynarii.
Najwięcej zwierząt jest odstrzeliwanych na tzw. polowaniach zbiorowych. Takie były prowadzone głównie pod koniec ubiegłego roku. W całym roku łowieckim w dwóch obwodach zarządzanych przez Nadleśnictwo Smardzewice odbyło się ich aż czternaście. Do tego dochodzą polowania indywidualne (tych najwięcej było w ostatnich tygodniach).
- Będą strzelać mniej?
Mieszkańcy domagają się ograniczenia liczby zabijanych zwierząt leśnych. – Rozumiemy, że trzeba usuwać stare i schorowane osobniki, ale nie młode, które są przyszłością tych lasów i cieszą oko podczas wycieczek leśnych – mówią.
Leśnicy prowadzą obecnie inwentaryzację zwierząt. – Na jej podstawie zostanie ustalony roczny plan łowiecki na okres od 1 kwietnia do końca marca przyszłego roku. Plan roczny musi być również dopasowany do wieloletniego łowieckiego planu hodowlanego sporządzanego na 10 lat dla rejonu hodowlanego – odpowiada przedstawiciel Nadleśnictwa Smardzewice.
Czy uwzględni on też apele mieszkańców?
Komentarze