– mówi Damian Żurek, medalista Pucharu Świata w Calgary, który przed własną publicznością też powalczy o podium. – Ściganie się w rodzinnym mieście to zawsze dla mnie dodatkowa motywacja. Na pewno dam z siebie wszystko. Liczę na to, że kibice wypełnią trybuny Areny Lodowej – dodaje łyżwiarz KS Pilica. Podczas Pucharu Świata w Tomaszowie (od 21 do 23 lutego) Damian stanie na starcie aż cztery razy razy – dwa razy na 500 m, na 1000 m i w sprincie drużynowym.
– Damianie, wielkie gratulacje! Wróciłeś z zawodów Pucharu Świata z Ameryki Północnej z dwoma medalami i kilkoma miejscami tuż za podium. Musisz być zadowolony.
– Dziękuję. Tak, cieszę się, że forma idzie w górę. Z każdym startem czuję się coraz mocniejszy. Najpierw starty w Kanadzie, później w Stanach Zjednoczonych. Sporo podróżowania, przelotów. Wróciliśmy do Europy i trochę byliśmy zmęczeni. Dostaliśmy kilka dni wolnego od trenerów, żeby dojść do pełni sił i przestawić się na inną strefę czasową. Trochę czasu spędzonego w domu dobrze nam zrobiło. Był czas, by pozałatwiać zaległe sprawy.
– Kilka dni przerwy i od nowa do pracy, bo przed wami kolejne cele.
– Zgadza się. Najważniejszym celem w tym sezonie są mistrzostwa świata w Hamar w połowie marca, dlatego pojedziemy na tydzień zgrupowania do Inzell. Tam chcemy się oswoić z szybkim lodem. Później już wracamy do Tomaszowa i szykujemy się do Pucharu Świata w Arenie.
– Wyraźnie się rozkręcasz. Początek sezonu był pewnie dla ciebie nieco poniżej oczekiwań. Miejsca na początku drugiej dziesiątki w PŚ w Azji nie mogły cię zadowolić.
– Na zawodach w Japonii i Chinach nie byłem w pełni sił. Później z każdym tygodniem było coraz lepiej. Czułem się mocniejszy i w końcu wszystko zaczęło się układać tak, jak zaplanowałem. Bardzo solidnie przepracowałem okres przygotowawczy i wiedziałem, że forma musi przyjść.
– Na wielobojowych mistrzostwach Europy w Heerenveen pokazałeś, że znowu trzeba się z tobą liczyć. Otarłeś się o podium.
– Tak, tam zabrakło jednego dobrego biegu. Niestety w jednym ze startów na 500 m przydarzyły się błędy. Jednak cały start był bardzo dobry.
– W Calgary już nie dałeś sobie odebrać medalu. Znowu stanąłeś na podium. Odżyły wspomnienia sprzed roku z mistrzostw świata, kiedy na tym samym torze też sięgnąłeś po brąz.
– Calgary już zawsze będzie mi się dobrze kojarzyć. Bardzo lubię się tam ścigać. Ta hala bardzo mi odpowiada. Cieszę się z medalu, ale też z rekordu Polski (34,07 s). Już niewiele brakuje do złamania granicy 34 sekund. Fajnie też, że udało się zdobyć medal z chłopakami w sprincie drużynowym. Start na 1000 m też był udany, pobiłem rekord życiowy.
– Później przenieśliście się na nieco wolniejszy, nizinny tor w amerykańskim Milwaukee. Tam byłeś dwa razy czwarty na 500 m. Dwukrotnie medal sprzed nosa sprzątnął ci ten sam zawodnik – Kanadyjczyk Laurent Dubreuil, który jechał w ostatniej parze.
– Tak, trochę pechowo. Za pierwszym razem to tylko się uśmiechnąłem, a za drugim to już pomyślałem: znowu czwarty. Ile razy tak można. Facet mógłby już odpuścić... No, ale dobra, to już jest za mną. Nie myślę o tym. Teraz przede mną kolejne starty i skupiam się tylko na nich.
– Najbliższe już za tydzień podczas Pucharu Świata w Arenie Lodowej w Tomaszowie. W hali w swoim mieście zdobyłeś już dwa medale PŚ. Wszyscy kibice liczą na kolejne. Czy ta perspektywa trochę cię nie deprymuje?
– Nie. Nie mam żadnej presji, nie stawiam sobie żadnych oczekiwań. Po prostu skupiam się na swojej pracy. Zrobię wszystko, żeby wykonać ją jak najlepiej. Głowa u sportowców jest bardzo ważna. Trzeba zachować zimną krew i wyzbyć się nadmiaru emocji, bo w przeciwnym razie ciało nie będzie współpracować. Pracuję z psychologiem i to bardzo mi pomaga. Ważna jest też atmosfera w grupie. W kadrze narodowej sprintu wszyscy się wspieramy i wzajemnie sobie pomagamy.
– Wielu kibiców przyjdzie do Areny, żeby dopingować ciebie i innych reprezentantów Polski.
– Mam nadzieję, że trybuny się wypełnią i w Arenie będzie podobna atmosfera jak w Heerenveen. Lubię się ścigać, kiedy mam za plecami kibiców. To mnie nakręca. Kiedy jest pusto i cicho w hali, nie ma tej atmosfery, nie czuje się tego sportowego święta. Wierzę, że kibice nas poniosą. My na pewno damy z siebie wszystko.
– Aż cztery razy staniesz na starcie.
– Tak, zaplanowane są dwa starty na 500 i jeden na 1000 m, jak również sprint drużynowy.
– Za miesiąc główna impreza sezonu, czyli mistrzostwa świata w Hamar, ale już za rok igrzyska olimpijskie w Mediolanie.
– Tak jak każdy sportowiec trenuję po to, żeby wystartować na igrzyskach i powalczyć tam o medal. Starty w PŚ czy MŚ to przystanki do tego celu. Trzeba spokojnie i konsekwentnie pracować, żeby za rok o tej porze być gotowym do rywalizacji na najwyższym poziomie.
– Damianie, sukces MŚ rok temu spowodował, że stajesz się coraz bardziej rozpoznawalny. Byłeś o krok od pierwszej dziesiątki w Plebiscycie na Najlepszego Sportowca Polski w 2024 r.
– Już sama nominacja w tym plebiscycie była dla mnie dużym wyróżnieniem. Cieszę się, że kibiców łyżwiarstwa szybkiego w Polsce jest coraz więcej. To przekłada się też na popularność tej dyscypliny.
– Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Przypominamy, że wraz z Polskim Związkiem Łyżwiarstwa Szybkiego przygotowaliśmy dla Państwa konkurs, w którym do wygrania są darmowe wewjściówki na Puchar Świata, który odbędzie się w Arenie Lodowej już 21 lutego, więcej informacji w linku poniżej. Zapraszamy do zabawy!
fot. PZŁS
Rozmawiał: Adrian Grałek