Tomaszowianie alarmują o kradzieżach na cmentarzach. Proceder ten nasila się przed dniem Wszystkich Świętych i Zaduszkami. Z grobów "znikają" wiązanki i znicze. Złodzieje udają czasem niepełnosprawnych, żeby nie zwracać na siebie uwagi!
W sieci pojawiają się wpisy o kradzieżach wiązanek z grobów, jak również ich zdjęcia sprzed zaginięcia. Niektórzy stracili wyjątkowo okazałe kompozycje. Do kradzieży dochodzi np. na cmentarzu przy ul. Smutnej (ostatnio od strony ul. Ugaj) oraz na cmentarzu komunalnym przy ul. Dąbrowskiej. Obecnie utrata takiej wiązanki to spory uszczerbek finansowy. Koszt kompletu (na płytę i do wazonu) to kilkaset złotych. Ceny co rok idą w górę. Drogie są także znicze. Tomaszowianie nie oszczędzają na dekoracjach nagrobków na Święto Zmarłych. Nawet ze skromnych emerytur czy rent kupują efektowne kompozycje. – Odkładam pewną kwotę przez cały rok, by móc kupić ładną wiązankę dla męża. Jednorazowy wydatek byłby dla mnie za duży – mówi jedna z naszych czytelniczek. Trudno jej się dziwić, bo okazały wystrój nagrobków na Święto Zmarłych jest dla wielu osób bardzo ważny.
Ale drogie i porządnie wykonane wieńce kuszą złodziei. Takie przypadki znają administratorzy nekropolii. Joanna Białecka, kierowniczka cmentarza rzymskokatolickiego z ramienia kurii, przyznaje, że kradzieże się zdarzają, ale niestety – według niej – ludzie zamiast zgłosić to na policję, zwracają się jedynie do kancelarii. – Do mnie, jako kierownika, nie należy żadna wiązanka, znicz czy ławka. Kradzież powinien zgłosić dysponent grobu. Policja musi się indywidualnie zająć taką sprawą, zrobić notatkę, oszacować straty itp. – informuje. – Oczywiście my jako administracja nie jesteśmy obojętni. Staramy się zachować czujność, jak widzimy, że ktoś się kręci po alejach i podejrzanie zachowuje – dodaje pani Joanna.
Niewielka liczba zgłoszeń na policję może wynikać stąd, że poszkodowani nie wierzą w powodzenie znalezienia sprawcy lub nie chcą robić sobie zachodu przy stosunkowo niedużej dla nich stracie.
Na kradzieże niewiele pomagają kamery na nekropolii przy ul. Smutnej. Są przy głównych alejach i przy każdej z bram. Jednak jeśli złodziej chce coś ukraść, to znajdzie sposób. – Nie ma możliwości, by kamery były przy każdej kwaterze, ale ludzie sami sobie je zakładają. To jest coraz bardziej modne – zauważa kierowniczka cmentarza. Na prośbę policji udostępnia nagrania z monitoringu. Sama też kiedyś złapała złodzieja cmentarnego na gorącym uczynku. – Zobaczyłam na monitoringu, jak bierze wiązankę z grobu i wkłada do reklamówki. Wybiegłam z kancelarii bez kurtki, zatrzymałam go. Jakaś pani, która przechodziła, zadzwoniła na policję. Pan miał kulę, ale jak się okazało po przyjeździe policji, była to atrapa. Chodził normalnie – mówi pani Joanna.
Joanna Pluta, kierowniczka cmentarza miejskiego przy ul. Dąbrowskiej potwierdza, że kradzieże się zdarzają i są właściwie na bieżąco. – Ciężko walczyć z tym procederem. Kamery mamy tylko przy kaplicy i bramie. Nawet jak widzimy ludzi z kwiatami, wiązankami, to nie mamy prawa legitymować ich, pytać, skąd je mają – czy ze swojego grobu czy nie. Kamer musiałoby być mnóstwo, przy prawie każdym grobie, żeby było widać, jak ktoś zabiera wiązankę czy znicz. Bardzo chcielibyśmy, by zakres monitoringu się zwiększył. ale nie ma na to środków. Nawet gdyby zainstalować kamerę co pięć grobów, to już by to coś zmieniło. Niestety złodzieje korzystają na tym, że wiele osób wydaje na ozdoby grobów bliskich duże pieniądze – twierdzi. Ale jak dodaje, nie tylko o pieniądze tu chodzi: – Nie wiem, jak można zrobić coś tak okropnego i ukraść komuś kwiaty z grobu. I trudno się z nią nie zgodzić. Taka kradzież powoduje wiele przykrości i łez, bo ludzi, którym te kompozycje się położyło, kocha się i tęskni za nimi.





Komentarze