Ci, co przyszli, gorąco dopingowali tomaszowskich łyżwiarzy. Na trybunach spotkaliśmy prawdziwych pasjonatów tej dyscypliny. Gdyby impreza została odpowiednio wypromowana, to kibiców byłoby więcej.
Janusza Styś-Kirker, trenerka z KS Pilica, zabrała na zawody swoich podopiecznych. – Niektórzy z nich dopiero stawiają pierwsze łyżwiarskie kroki na lodzie. Ważne, żeby zobaczyli, jak rywalizują najlepsi. To da im motywację do treningów – powiedziała nam.
Na trybunach była też grupa dzieci z Akademii Łyżwiarstwa Kristensen. Ubrani w biało-czerwone barwy, dopingowali polskich łyżwiarzy. – Jesteśmy zawsze na dużych imprezach krajowych i międzynarodowych. Tym razem też nas nie mogło zabraknąć – przyznała ich trenerka Magdalena Borek.
Roman Konera (na zdjęciu) to wierny kibic i pasjonat łyżwiarstwa. Pochodzi z Trójmiasta. W dzieciństwie trenował łyżwiarstwo w Gdyni. Później przeniósł się w okolice Warszawy. – Trochę zazdrościłem Tomaszowowi krytego obiektu i spod stolicy postanowiłem przeprowadzić się do tego miasta. W Arenie jeździ się znacznie lepiej niż na Stegnach. Cieszę się, że zaczął się już sezon lodowy. Będę stałym bywalcem na torze. A latem trenuję na rolkach i rowerze – powiedział nam 72-latek.
Do Tomaszowa przyjechali też kibice z Dolnego Śląska (z Lubina), wspierający Natalię Czerwonkę. 37-letnia wicemistrzyni olimpijska z Soczi wróciła do treningów i postanowiła powalczyć o swoje piąte igrzyska. Złotym medalem na 1000 m na razie zdobyła miejsce w kadrze na Puchar Świata.
Kibiców na trybunach mogło być więcej. Pustkami świeciły zwłaszcza w czwartek i piątek. W sobotę i niedzielę frekwencja była już wyższa. Znowu zawiodła promocja imprezy. W mieście nie było nawet plakatów. Wycieczki ze szkół na takie zawody byłyby wielką frajdą dla dzieci, a zdjęcie czy autograf najlepszych polskich (i czołowych światowych) łyżwiarzy wyjątkową pamiątką.





Komentarze