A dookoła inni (też na skuterach) wyprawiali ewolucje, skacząc do wody. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby uderzyli w tego maluszka. Na szczęście w porę interweniowali ratownicy WOPR w Tomaszowie. – Mieliśmy też wezwania do ludzi pływających na deskach typu SUP bez linek i kamizelek. Była wywrotka łodzi, kajakarz zgubił wiosło... Interwencji na zalewie jest mnóstwo. W odróżnieniu od innych służb musimy pracować społecznie – mówi Damian Błaszczyk, prezes WOPR w Tomaszowie.
Kilka tygodni temu pisaliśmy o obniżeniu dotacji przez wojewodę łódzką na zapewnienie bezpieczeństwa na zbiornikach wodnych. Znacznie mniej pieniędzy dostali też ratownicy WOPR, pełniący służbę na Zalewie Sulejowskim. – Tak właściwie środki na płatne dyżury (od piątku do niedzieli) skończyły nam się 6 lipca (były od 20 czerwca). Teraz pracujemy już społecznie. W weekendy jesteśmy w naszej bazie w Smardzewicach, a w tygodniu pod telefonem. W minionym tygodniu byliśmy wzywani kilkanaście razy – mówi D. Błaszczyk.
W ostatni weekend ratownicy tomaszowskiego WOPR mieli aż 12 interwencji. Ukąszenia, skręcenia stóp, uszkodzenia steru w łodzi. Były też poważniejsze. Pewien kajakarz zgubił na środku zbiornika wiosło i nie potrafił wrócić do brzegu. – Na szczęście miał ze sobą telefon w zabezpieczonym pokrowcu i mógł zadzwonić po pomoc. Poruszał się lekkim, dmuchanym kajakiem i przy większej fali znalazłby się w dużym niebezpieczeństwie. Został zholowany przez naszych ratowników do portu – informuje prezes WOPR w Tomaszowie.
Na początku tygodnia w Zarzęcinie pomocy potrzebował sternik łodzi, który miał wywrotkę na wodzie. Ratownicy byli też wielokrotnie wzywani do osób pływających na deskach typu SUP. – Są bardzo popularne, ale trzeba je we właściwy sposób użytkować. Koniecznie linka asekuracyjna i kamizelka (obowiązkowa na każdym sprzęcie pływającym). Nie warto też wypływać daleko od brzegu. Przy wysokiej fali są ograniczone możliwości powrotu. Odbieramy telefony, wsiadamy w samochód i spieszymy z pomocą takim ludziom. Tracimy czas i pieniądze. Będziemy wystawiać rachunki za takie interwencje i wzywać policję – denerwuje się D. Błaszczyk.
Wysoki rachunek i solidny mandat do zapłaty powinien dostać motorowodniak, który przewoził dwuletnie dziecko na kierownicy skutera. Wokół niego skakali inni (też na skuterach) powodując falowanie. – Uświadomiliśmy panu, jakie niebezpieczeństwo sprowadził na to dziecko. Przecież jakby spadło, albo nie daj Boże któryś w nie uderzył, to doszłoby do tragedii – mówi prezes WOPR w Tomaszowie.
Ratownicy WOPR spieszą na ratunek na wodzie (i nad wodą), ale prowadzą też działania prewencyjne. Zabezpieczają imprezy, koncerty nad zalewem (za darmo). – Nie zazdrościmy policji czy straży pożarnej. Ich rola też jest bardzo ważna, przecież współpracujemy. Nie chcemy dużo. Tylko uprawianie wolontariatu, płacenie z własnej kieszeni za paliwo, serwis, ubezpieczenie pojazdów też ma swoje granice – kończy D. Błaszczyk i apeluje o zachowanie zasad bezpieczeństwa podczas wypoczynku nad wodą.
Od początku kwietnia w całej Polsce utonęło już ponad 100 osób, a od początku wakacji ponad 40. 20 lipca w Sulejowie utopił się 24-letni mężczyzna.
ag





Komentarze