Z Grzegorzem Neumannem, policjantem, profilaktykiem, koordynatorem programu "Młodzież w Centrum" o problemach młodzieży i sposobach, jak jej pomóc, rozmawia Joanna Dębiec.
Joanna Dębiec: – Co według pana jest obecnie największym problemem dla młodzieży?
Grzegorz Neumann: – Myślę, że sporym problemem dla niej jest brak wiary w siebie. Rolą dorosłych, przede wszystkim rodziców, ale też wychowawców, profilaktyków, nas wszystkich, jest to, by wzmacniać wartość młodego człowieka i starać się go aktywizować na różne sposoby.
– Nie jest to jednak proste. To sprawa pewnie indywidualna, ale pomóc może np. sport? Ma pan jakieś rady?
– Myślę, że w dobie dzisiejszych zagrożeń, które czyhają nie tylko na młodego człowieka, ale na każdego z nas, warto prowadzić zdrowy tryb życia. Prowadząc i realizując projekt pn. "Młodzież w Centrum" staramy się, żeby przejść przez całe spektrum życia człowieka. Począwszy od edukacji po wolontariat. Młodzieży pomaga dzielenie się dobrem z drugim człowiekiem. To, że pamiętają o innych, a nie tylko o sobie. Oczywiście ważny jest też sport. Odgrywa ogromną rolę w życiu człowieka, daje większą siłę do walki, kierowania się zasadami fair play, ale uczy też niepoddawania się codziennym trudnościom.
– Dużym problemem jest też to, że coraz więcej małych dzieci ma dostęp do smartfonów i spędza coraz więcej czasu przed ekranami telefonów czy komputerów.
– Tak, rzeczywiście. Stworzona przez nas ankieta pokazuje, że znaczna liczba młodych osób spędza przed ekranem pięć, a nawet więcej niż siedem godzin dziennie. Jest to na pewno spore zagrożenie. Komputery, smartfony są też pożyteczne, ale trzeba je mądrze wykorzystywać. Jednak spotkania w rzeczywistości są szalenie istotne. Dzieci i młodzież muszą nabywać kompetencje społeczne i trzeba je do tego zachęcać.
– Młodzież musi się spotykać ze sobą, a nie tylko w sieci...
– Tak, młodzież jest dzisiaj samotna. Siedzą niby razem, a każdy w swoim urządzeniu, smartfonie. Bycie w grupie i pomaganie sobie, bycie otwartym na drugiego człowieka pomaga przejść przez życie bez większego szwanku.
– Młodzi ludzie radzą sobie jakoś z dezinformacją? Czy treści oglądane w sieci biorą dosłownie, bez analizy?
– Różnie. Wielu młodych ludzi jest dotkniętych pokusą mieć nad być. Bierze ona górę. Wszystko zależy od tego, jaką wartość mamy w sobie. Czytać możemy wiele, lubimy się zachwycać fantastycznymi informacjami, szczególnie tymi, które szokują, ale naprawdę ważne jest, by weryfikować, czy jest to prawda czy fałsz.
– Będzie pan jeszcze prowadził w ramach projektu jakieś warsztaty w Tomaszowie?
- Mam nadzieję, że tak. Jako profilaktyk współpracuję z siecią Nepi, która w Polsce ma 16 centrów handlowych. W niektórych z nich, tak jak w Zabrzu, Dąbrowie Górniczej, Gdańsku i w Opolu, pracujemy z młodzieżą, bo jak zauważamy, młodzież dzisiaj traktuje centra handlowe, galerie jak swoje podwórka. To podwórka XXI w. Tu odnajdujemy dużą liczbę młodzieży i staramy się ją aktywizować przez swoje lokale, warsztaty, ale też współpracujemy z miastami, z innymi podmiotami, które zapraszają nas na różnego rodzaju spotkania, mecze piłkarskie, siatkarskie, żużlowe, gdzie można zetknąć się z różnymi autorytetami. Uważam, że dzisiaj budowanie autorytetów jest bardzo istotne.
– Poza prowadzeniem profilaktyki z młodzieżą jest pan cały czas policjantem?
– Tak, jestem czynnym funkcjonariuszem policji. Mam zgodę od komendanta miejskiego policji w Gdańsku, żeby dodatkową pracę z młodzieżą, w centrach handlowych, odbywać po służbie.
– Dziękuję za rozmowę.
Komentarze