– mówi nam Mirosław Zieliński, który był dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 10 w czasach, kiedy była budowana "Złota Rybka". – Pamiętam, że projektant przedstawiał dużo szerzej zakrojone plany, ale miasto nie miało więcej pieniędzy – dodaje.
– Wrócił pan do siebie. Pewnie z sentymentem, w końcu kierował tą szkołą przez dekadę, w latach 2004–2014.
– Tak, odżyły wspomnienia. Dziękuję, że obecne władze szkoły o mnie pamiętały. Cieszę się, że mogę świętować ze społecznością nauczycieli i uczniów. W ubiegłym roku gościłem też na 40-lecie placówki.
– Pamięta pan otwarcie basenu sprzed 15 lat?
– Szczególnie kąpiel w garniturach ówczesnego prezydenta Rafała Zagozdona i właściciela Artomu (wykonawcy inwestycji) Tomasza Gliszczyńskiego. Ratownicy musieli ich wyciągać z wody (śmiech). To było wtedy duże wydarzenie. Myślę, że jedno z najważniejszych w historii szkoły. Pokazy artystyczne, pływackie... Świętowaliśmy z rozmachem.
– Jako miejsce inwestycji wybrano kierowaną przez pana szkołę. Największą w mieście.
– Wtedy w "dziesiątce" uczyło się około 1,4 tysiąca dzieci. Dzisiaj jest o połowę mniej. Trwały przygotowania do budowy basenu, ale ocieplaliśmy też budynek szkoły. W remoncie była hala sportowa, której ściany zaczęły pękać. Przez zbyt ciężki, betonowy dach. Wymieniono go na lżejszy i było w porządku.
– Tomaszów miał już mniejszy basen przy SP nr 12. Potrzebował większego. Dzisiaj okazuje się, że pływalnia przy "dziesiątce" powinna być jeszcze większa.
– Pamiętam rozmowy z głównym projektantem. Przedstawiał możliwości wykonania większego obiektu, ale zbudowano taki, na ile starczyło miastu pieniędzy. Wiele rzeczy zostało zrobionych taniej, po kosztach.
– To co można było zrobić lepiej?
– Na przykład położyć lepsze kafelki. Można było się też pokusić o pompy ciepła. Jednak nie ma co narzekać. Po prostu 15 lat temu był taki, a nie inny budżet tej inwestycji. Dzisiaj basen cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem i jest ważnym obiektem dla całego Tomaszowa.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Adrian Grałek