Pewnie mniej publiczności, a tym samym mniej klientów niż w ubiegłym miesiącu odwiedziło Spalski Jarmark Antyków i Rękodzieła Ludowego. Winna była chyba niepewna pogoda. Padać nie padało, ale pokropiło, co zmusiło wystawców, szczególnie bukinistów, nie handlujących pod namiotowym zadaszeniem, do zwijania kramów. Co oferowano? Różne różności, dużo artykułów spożywczych. To już staje się normą.
Moją uwagę przyciągnął nieobecny do tej pory w Spale namiot i osoby wokół niego, które przenosiły zatrzymujących się przy nim w słowiańskie klimaty. Słowiański woj i jego dwórki nie przyjechali z daleka, bo z nieodległej Rzeczycy. Pisaliśmy już nieraz w TIT o rekonstruktorach, którzy od kilkunastu lat, bo od 2004 roku, tworzą słowiańskie grodziszcze, w którym bytuje Ród Dębowego Liścia, wywodzący się w prostej linii ze Stowarzyszenia Dębowy Liść. Powstało ono z inicjatywy Olesława (Aleksandra), syna Witosława Madeja, harcerza z Hufca ZHP Łódź Widzew. I syn, i ojciec zebrali wokół siebie sporo pasjonatów zafascynowanych słowiańszczyzną. Są w różnym wieku. Łączy ich jedno – historia, która legła u podstaw tworzenia polskiej, 1000-letniej państwowości.
Witosław Madej wystawił w Spale, tuż przy stawie, płócienny namiot. Przywiózł sporo różnych akcesoriów: narzędzi, oręża, sprzętów kuchennych. On sam, jak i towarzyszące mu dwórki, byli ubrani w historyczne szaty, uszyte z materiałów naturalnych, tzn. z lnu, konopi, wełny i skór. Handlowa oferta słowiańskiego wodza to naturalne wyprawione skóry dzikich zwierząt. Przede wszystkim dzików i lisów oraz hodowlanych owiec i kóz. Te pierwsze słowiańscy rekonstruktorzy pozyskują od myśliwych z kół Polskiego Związku Łowieckiego. Te drugie od hodowców. Opisać wszystko to, czym się zajmują członkowie Rodu Dębowego Liścia, w krótkiej relacji z jarmarku jest niemożliwe.
Trzeba ich odwiedzić w Rzeczycy i tam poczuć te klimaty. Zajrzeć do chat z gliny i słomy, z minimalną ilością drewna, krytych strzechami. Spróbować specjałów słowiańskiej kuchni, podanych na "serwisach" z gliny i drewna, do których sięga się drewnianą łyżką. Choć może to kopystka. W słowiańskiej wiosce można zobaczyć prakrosna do tkania. Słowianie z Rzeczycy często bywają w różnych miejscach kraju na spotkaniach z innymi pasjonatami słowiańszczyzny. Sami też przyjmują takich rekonstruktorów u siebie, Jesienią br. jest planowane spotkanie w stylu militarnym. Czyli zjadą wojowie z łukami, mieczami, toporami i tarczami, by toczyć pojedynki "na ubitej ziemi", o czym poinformujemy z wyprzedzeniem. Przez całe lato można odwiedzać grodzisko w Rzeczycy po wcześniejszym zgłoszeniu telefonicznym u Witosława Madeja pod numer 606-883-438 lub na adres mailowy:
Fotorelacja na naszym FB https://www.facebook.com/share/p/16ei6QCZi5/
JaPa