Kolejna tura konsultacji w sprawie przebiegu S12 przez powiat tomaszowski, która odbyła się 5 marca w Łaznowie i Będkowie, nie przyniosła jednoznacznych rozstrzygnięć. Władze gminy Rokiciny w budowie trasy szybkiego ruchu widzą szansę na rozwój, mieszkańcy są podzieleni. Ostro protestują będkowianie.
Jak w innych miejscach, tak i w Łaznowie oraz Będkowie przedstawiciele projektanta oraz inwestora przybyli przedstawić zainteresowanym uwzględniające wcześniejsze uwagi mieszkańców i przedsiębiorców warianty przebiegu planowanej drogi ekspresowej na odcinku Łódź–Kozenin. Z mieszkańcami rozmawiali: Marcin Amróz, szef łódzkiego oddziału GDDKiA, Marcin Pogorzałek, kierownik projektu, Sławomir Długosz z Transprojektu Gdańskiego przygotowującego dokumentację oraz główny projektant Łukasz Lewandowski. W gminie Rokiciny, mimo oficjalnych protestów, spotkanie przebiegło w spokojnej atmosferze. Gorąco za to, podobnie jak w ubiegłym roku, było w gminie Będków, gdzie mieszkańcy są przeciwni wszystkim przedstawionym przez projektanta wariantom. Każdy z nich bowiem ma biec przez pola uprawne, wiąże się też z wyburzeniami domów, a nawet likwidacją całych gospodarstw. Rozpoczęcie dyskusji poprzedziło wystąpienie wójta Dariusza Misztala, które zyskało aplauz widowni. – Solidaryzując się z setkami zgromadzonych, jestem przeciwny przebiegowi S12 przez tereny gminy Będków, podobnie jak Rada Gminy reprezentująca miejscowe społeczeństwo – mówił między innymi.
Przedstawiciele GDDKiA oraz Transprojektu Gdańskiego nie mieli łatwego zadania. Ich wystąpienia przerywane były gwizdami z sali, a nawet niecenzuralnymi okrzykami w ich kierunku. Uczestnicy spotkania w ten sposób próbowali bronić swojego spokojnego życia, ojcowizny i przyszłości swoich rodzin. Wskazywali na straty, jakie poniosą w przypadku budowy S12. Chcieli też wiedzieć, na jakie odszkodowania i rekompensaty mogą liczyć w przypadku wysiedleń na podstawie specustawy drogowej, a także jak będzie wyglądać lokalna sieć dróg w pobliżu S12.
Jak się jednak okazało, nie wszyscy są przeciwni budowie drogi ekspresowej, ale nie mają odwagi głośno o tym mówić, bojąc się reakcji oponentów.
– Rozrabiają gospodarze zasiedziali na gruntach swoich przodków, nie przyjmując do wiadomości, że świat pędzi naprzód. Każdy z nich ma samochód, często nawet dwa, którymi łatwiej i szybciej dojadą do Łodzi i innych miast w kraju, jeśli ekspresówka powstanie – powiedzieli nam na zapleczu panowie Antoni i Zbigniew, którym towarzyszyła pani Zofia.
– Mieszkamy w gospodarstwie, które być może przetnie autostrada. Za pieniądze otrzymane z odszkodowania za wysiedlenie chcielibyśmy kupić mieszkanie w bloku poza Będkowem – przyznają inni.
– Przestańmy się denerwować na zapas, kiedy na autostradę będziemy jeszcze czekać prawie dziesięć lat! – twierdzi 40-letnia pani Antonina. – Nie sprzeciwiam się tej inwestycji, lecz oczekuję dobrych efektów. W obecnych czasach nikt nie ma umiejętności przewidywania przyszłości. Żywię przekonanie, że jednak powinno być znacznie lepiej.
Przeciwnicy wyrażali swoje oburzenie, wieszając plakaty i banery z hasłami sprzeciwu na płotach, ciągnikach rolniczych i przyczepach.
EmJot