Już pod koniec września alarmowaliśmy o kradzieżach na cmentarzach. Teraz mieszkańcy znów o nich alarmują, ale co ciekawe... kradzieży nie zgłaszają na policję. Czyżby wątpili, że złodziej zostanie namierzony?
Przed Wszystkimi Świętymi w sieci pojawiają się wpisy o kradzieżach wiązanek z grobów, jak również zdjęcia tych wiązanek sprzed zaginięcia. Do nas także, nawet już pod koniec września, dzwonili czytelnicy w tej bulwersującej sprawie. Bo bulwersujące jest to, że ktoś kradnie coś (kwiaty, znicze), na co ktoś inny wydaje czasem ostatnie pieniądze, by uczcić pamięć zmarłej bliskiej osoby, a potem sprzedaje, by mieć na wódkę, czy kładzie na grób swojego bliskiego (!). O grasujących hienach cmentarnych mówiła nam np. pani Urszula, której skradziono piękne wrzosy z grobu rodziców. Przypadki zaginięcia wiązanek są zarówno na części rzymskokatolickiej (nowej i starej), jak również na cmentarzu ewangelickim przy ul. Smutnej oraz na nekropolii miejskiej przy ul. Dąbrowskiej. Piszą też o tym internauci na Facebooku na stronie Spotted info Tomaszów Mazowiecki. Apelują np. o to, by ludzie zastanowili się dwa razy, od kogo kupują wiązanki, by przypadkiem nie pochodziły z kradzieży.
Złodzieje nie mają żadnych skrupułów, bo giną kwiaty nawet z dziecięcych pomników. Znikają też co większe i ładniejsze znicze. Takie przypadki znają administratorzy nekropolii. Joanna Białecka, kierowniczka cmentarza rzymskokatolickiego z ramienia kurii, przyznaje, że kradzieże na nim zdarzają się, ale niestety – według niej – ludzie często nie zgłaszają tego policji, tylko kancelarii. – Powinien to zrobić dysponent grobu. Policja musi się indywidualnie zająć taką sprawą, zrobić notatkę, oszacować straty itp. – informuje.
Na kradzieże niewiele pomagają kamery na nekropolii przy ul. Smutnej, bo są przy głównych alejach. Jak złodziej chce ukraść, to niestety znajdzie sposób.
Joanna Pluta, kierowniczka cmentarza miejskiego przy ul. Dąbrowskiej mówi, że kradzieże się zdarzają, ale nie tylko teraz, lecz w innych miesiącach roku również. – Ciężko walczyć z tym procederem. Kamery mamy tylko przy kaplicy i bramie. Nawet jak widzimy ludzi z wiązankami, to nie mamy prawa, by ich pytać, skąd je mają, czy są ich itp. Zresztą zawsze mogliby nas okłamać. Kamer musiałoby być mnóstwo, przy prawie każdym grobie, żeby było widać, jak ktoś zabiera wiązankę czy znicz – twierdzi.
Ks. Bogusław Sebesta, pastor i proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej mówi zaś, że nie ma monitoringu na części protestanckiej i że lepiej na wiązanki nie wydawać kroci, lecz pamiętać o zmarłych głównie w modlitwie, a nie przepychu. Ludzie jednak dekorują groby jak chcą i są źli, że inni to niweczą.
Tymczasem – jak mówi asp.sztab. Grzegorz Stasiak, oficer prasowy KPP w Tomaszowie – od sierpnia do Referatu Wykroczeń nie trafiło ani jedno zgłoszenie o kradzieży z grobu. – Nie oznacza to jednak, że takich nie ma, choć każda kradzież ma szansę, tak jak inne przestępstwo, być wykryta – dodaje. Skoro ludzie ich jednak policji nie zgłaszają, to zdaje się, że wiarę w to mają nikłą. Może być też tak, że starszym osobom ciężko dotrzeć na komendę i wolą swoją stratę przeboleć i przepłakać w domu. Wiązanki kosztują jednak po kilkaset złotych i nie powinny ani ginąć, ani być przywłaszczane. – Czasem tak jest, że złodzieje sprzedają wiązanki i znicze, by mieć na alkohol, innym razem ustawiają je na grobach swoich bliskich, nawet niedaleko od miejsca kradzieży. Czasem trafiają też na inne cmentarze – tłumaczy G. Stasiak.
J.D.