Kiedy będziemy jedli wigilijnego karpia, pamiętajmy, że jest to wyjątkowy cwaniak i niezwykły zalotnik.
Większość Polaków nie wyobraża sobie świąt bez karpia na stole. Do Polski sprowadzono go pomiędzy XII a XIII wiekiem, prawdopodobnie z hodowli czeskich lub morawskich cystersów. Zwyczaj jedzenia karpia podczas wieczerzy wigilijnej jest zakorzeniony jedynie w krajach środkowej i wschodniej Europy. Przy czym to właśnie Polacy przodują zarówno w konsumpcji, jak i hodowli karpia na naszym kontynencie.
Główny bohater wigilijnego stołu słynie z wielkiej zdolności rozmnażania, co zauważyli starożytni Grecy. Jego imię pochodzi od greckiego słowa harpox, co oznacza płód.
Karpie są wielkimi łakomczuchami, pochłaniają drobne zwierzęta wodne i rośliny. Karpie dzikie mogą osiągnąć nawet ponad 25 kilogramów wagi. Jeżeli raz złapią się na haczyk i uwolnią, to już nigdy więcej się nie nabiorą na wędkę.
Karp żyje w głębokich rzekach, starorzeczach, odnogach lub rozlewiskach. Pochodzi z okolic Morza Czarnego i Aralskiego. Jest rybą korzystnie wpływającą na zdrowie. Jedzony regularnie poprawia pracę serca i pamięć, a nawet wpływa za zwiększenie odporności organizmu. Ma jeszcze coś, czym zniechęca część smakoszy ryb. Są to ości. Ale taki już jego urok. Smacznego!
(wyszperał: jerg)
Komentarze