40 lat temu susza spowodowała, że Zalew Sulejowski też niemal wysechł. Jeśli lato będzie ekstremalnie gorące, to taka sytuacja może się powtórzyć. – Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie. Zdajemy sobie sprawę, że wody w Pilicy jest bardzo mało, ale nie możemy zwiększyć odpływu na zaporze, bo w ciągu tygodnia zbiornik byłby pusty – mówi nam Grzegorz Misiak, kierownik zbiornika hydrotechnicznego w Nadzorze Wodnym w Smardzewicach.
Susza hydrologiczna trwa już siódmy rok z rzędu. Intensywne, punktowe, nawalne deszcze nie poprawiają sytuacji. Gleba jest wysuszona, woda nie wsiąka w nią, tylko "spływa jak po kaczce". Pory roku też się rozregulowały. Suche jesienie, łagodne zimy (praktycznie bez śniegu), zimne i z małymi opadami wiosny oraz ekstremalnie upalne lata. – Niewątpliwie warunki hydrologiczne się zmieniają. To widać na mapie rzek polskich, które w dużej części (może tylko poza terenami górskimi) świecą się na czarno, czyli utrzymują się w strefie stanów niskich – potwierdza G. Misiak.
– Alpejskie rzeki, normalnie o tej porze po zimie pełne wody, są wąskie jak strumyczki albo w ogóle ich nie ma. Strasznie to wygląda, a co będzie latem? – zastanawia się jeden z mieszkańców naszego miasta.
- Zalew na minusie
Obecna sytuacja hydrologiczna nie napawa optymizmem. Oby nie doszło do powtórki z lat 80. i 90. ub.w. Wtedy wody w zalewie czy Pilicy było ekstremalnie mało. – Pamiętam, jak w 1985 r. można było przejść przez zbiornik w gumowcach. Woda była tylko w zagłębieniach i płynącej przez zbiornik Pilicy. Robimy wszystko, żeby się to nie powtórzyło – mówi kierownik zalewu.
Służby wodne z niepokojem śledzą dane dotyczące zalewu i całej zlewni Pilicy. Wskaźnikiem, który najlepiej obrazuje sytuację, jest różnica w dopływie i odpływie do zbiornika. – Obecnie średni przypływ wynosi zaledwie około 10 m sześc. na sekundę (przy odpływie minimalnym, biologicznym 11 m sześc. na s). Pod uwagę musimy wziąć też straty na odparowywanie i przesiąki (około 1,7 m3/s). Na podstawie tych danych widać wyraźnie, że wody w zbiorniki ubywa. W tym momencie do normalnego piętrzenia brakuje już 7 cm – wyjaśnia G. Misiak.
A z każdym dniem wody w zalewie może być jeszcze mniej. Prognozy wskazują, że najbliższe tygodnie mają być bezdeszczowe i gorące. Służby wodne przewidują, że przy takiej pogodzie dopływ do zalewu w lipcu może wynieść zaledwie około 6 m sześc. na s. A odpływ na tamie w Smardzewicach musi być utrzymany na minimalnym poziomie 11 m3/s . – Taki zapewnia utrzymanie życia biologicznego w rzece i nie stanowi zagrożenia dla żyjących w niej ryb – tłumaczy kierownik zalewu.
- Ekstremalne poziomy w Pilicy
W rzece poniżej zapory jest dramatycznie mało wody. To widać na Przystani w Tomaszowie, gdzie odsłonięte jest już jej dno przy brzegach. – Nie pamiętam, żeby było tak mało wody. Przecież kiedyś Pilica sięgała pod hangar kajakowy, pływały po niej motorówki. Teraz jest bardzo płytka – mówi mężczyzna spacerujący na przystani.
Niepokojące są też dane z wodowskazów na Pilicy. W Spale poziom wody wynosi zaledwie 16 cm. Niżej już praktycznie być nie może (poziom krytyczny to 15 cm). Dla porównania stan ostrzegawczy to w tym miejscu 220 cm, alarmowy 280 cm, a maksymalny 455 cm.
I tak jest znacznie lepiej niż w samym Tomaszowie. Tuż za miastem rzekę zasila Wolbórka (a wcześniej jej dopływy – Czarna Bielina, Piasecznica). Za Spałą do Pilicy wpada Słomianka i Drzewiczka i w Nowym Mieście stan na wodowskazie jest nieco wyższy. – Jednak od Koniecpola aż do ujścia do Wisły Pilica utrzymuje się w strefie stanów niskich. Tę sytuację mógłby poprawić tylko regularny, obfity deszcz w górnym biegu rzeki, ale też lokalnie w całej zlewni – twierdzi G. Misiak.
Mieszkańcy Tomaszowa zwracają uwagę, że przy tak niskim poziomie Pilicy służby wodne i miejskie mogłyby posprzątać gruz i inne odpady z dna rzeki. – Kiedyś też regularnie odmulane było dno. Teraz to praktycznie struga, którą można przejść z jednego brzegu na drugi – zauważa jeden z mieszkańców.
AG