Czwartek, 25 kwietnia 2024, Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

krystyna mW historii Tomaszowa mieliśmy niezłomne, zdolne i silne kobiety, o których mówi się mało, a które swoimi zaletami i zasługami przerosły niejednego żołnierza, artystę czy społecznika.

Żyła dla innych

Krystyna Bednarska to jedna z tych osób, których się nie zapomina. Znałam ją osobiście i wiem, jak dobrym, taktownym i inteligentnym człowiekiem była. Z wielką kulturą i klasą. Urodziła się w 1921 r. w Nowym Dworze Mazowieckim, a potem wraz z rodzicami i młodszą o rok siostrą mieszkała w Wolsztynie, nadgranicznym powiecie województwa poznańskiego.

W 1939 r. Krystyna zdała maturę i miała iść na studia, ale plany te przerwała wojna. Ciężkie chwile czekały też jej rodzinę.

Jak opowiadała Krystyna Bednarska, gdy 17 września 1939 r. do Polski wkroczyła Armia Radziecka, ojciec został wzięty do niewoli. Z listu wysłanego przez Wiktora Sautera w grudniu tego roku rodzina dowiedziała się, że przebywa on w obozie dla jeńców wojennych w Ostaszkowie. - Kilkakrotnie pisaliśmy do ojca, ale żadnej odpowiedzi nie otrzymaliśmy - wspominała. Dopiero kilkadziesiąt lat później po ujawnieniu akt radzieckich pani Krystyna otrzymała informację z PCK, że Wiktor Sauter został zamordowany w kwietniu 1940 r. w Miednoje. - Jego imię i nazwisko jest wyryte na krzyżu katyńskim na cmentarzu wojennym w Tomaszowie - mówi Jadwiga Dębiec, wieloletnia przyjaciółka Krystyny Bednarskiej. Tomaszowski historyk Jerzy Wojniłowicz informuje zaś, że w sierpniu 1939 r. Krystyna Bednarska wyjechała z matką i siostrą do krewnych do Warszawy, gdzie przeżyła okupację. Swój niezłomny charakter pokazała w maju 1943 r., kiedy została wraz z siostrą wezwana do stawienia się u niemieckich władz. Tam usiłowano zmusić je do podpisania volkslisty. Odmówiły i zostały aresztowane. Osadzono je na Pawiaku, na oddziale kobiecym, zwanym Serbią. Z powodu ich niezłomnej postawy wywieziono je do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Wolność odzyskały 2 maja 1945 r. Zostały wypuszczone przez wojska amerykańskie. Nie wiedziały, co dzieje się z matką, z ojcem.

- Tuż po wyzwoleniu podczas zgrupowania więźniów Krystyna poznała Mieczysława Bednarskiego, tomaszowianina z Rolandówki, który też był wywieziony do obozu. Wraz z nim i siostrą wyjechała do Tomaszowa, gdzie przez kilkadziesiąt lat, aż do śmierci w 2011 r., mieszkała i działała dla innych - wspomina Jadwiga Dębiec. Po trudnych wojennych latach odnalazła się jej matka. Krystyna została w Tomaszowie, gdzie wyszła za mąż za Mieczysława Bednarskiego. Nie mieli dzieci. Całą swą energię i zdolności wykorzystywała na rzecz pomocy innym. Udzielała się w Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych. - Pracowała w Komisji Socjalno-Bytowej, której zadaniem było odwiedzanie chorych, opiniowanie podań o pomoc finansową i udzielanie różnorakiego wsparcia. Była niezwykle miłą i szlachetną osobą - mówi Jerzy Wojniłowicz.

Nie można zapomnieć, że była też honorową współpracowniczką Stowarzyszenia im. Maksymiliana Kolbego w Freibergu, dążącego do pojednania między Polakami a Niemcami. Ta organizacja finansowała byłym więźniom m.in. wczasy i pobyty w sanatoriach w Polsce i w Niemczech, jak również ich operacje i leczenie. W swoich wypowiedziach na temat stosunków polsko-niemieckich czy stosunków Polaków od ewangelików (których po wojnie często kojarzono z Niemcami) pani Krystyna zawsze zachowywała dużo taktu, wyważenia i po prostu zwykłej sympatii do ludzi, których nie dzieliła ani ze względu na narodowość, ani na wyznanie czy poziom zamożności.

Za postawę i działalność uhonorowano ją m.in Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski - Polonia Restituta, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Oświęcimskim i Złotą Odznaką Honorową Związku Inwalidów Wojennych RP.

Matka, nauczycielka, żołnierka

W naszym mieście żyła i pracowała też wspominana przez starszych tomaszowian nauczycielka, Eleonora Antonina Czarnecka, matka Jana Czarneckiego, słynnego tomaszowskiego żołnierza wyklętego, członka Armii Krajowej, a następnie Konspiracyjnego Wojska Polskiego, który skazany był na dożywocie (zamienione na 15 lat więzienia). Miała też syna Stefana. - Stefan podczas okupacji walczył w 25. pp AK, a po wojnie w antykomunistycznym Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym. Został skazany na 10 lat więzienia - informuje regionalista Jarosław Pązik. W 1915 r. ich matka zorganizowała i kierowała (jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Rychterówna) pierwszą polską szkołę w Tomaszowie, której tradycje kontynuuje Szkoła Podstawowa nr 3. Jak opowiada historyk Daniel Warzocha z tomaszowskiego muzeum, w czasie wojny polsko-rosyjskiej (1919-1920) była ochotnikiem - "oficerem czasu wojny" intendentury, w czasie drugiej wojny światowej żołnierzem Służby Zwycięstwu Polski - Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej, prowadziła też tajne nauczanie. Zajęcia odbywały się w jej rodzinnym domu przy ul. Wiejskiej 11. Od 1916 r. przez 66 lat kierowała asystą kościelną w parafii św. Antoniego.

Pamięta ją 90-letnia Jadwiga Dębiec. - Po wojnie pani Czarnecka uczyła mnie w Szkole Podstawowej nr 4 przy ul. św. Tekli, czyli obecnej Barlickiego. Była wychowawczynią mojej klasy. Uczyła też zagadnień historyczno-politycznych. Prowadziła w szkole teatr. Do dziś pamiętam "Starą Baśń" Kraszewskiego, w której występowałam w sali dzisiejszego kina Włókniarz - mówi Jadwiga Dębiec. Eleonora Czarnecka i jej mąż po wojnie uczyli także w Gimnazjum Handlowo-Kupieckim, znajdującym się tam, gdzie obecny "mechanik". - Tam również mnie uczyła. Zawsze była bardzo skromnie ubrana. Nosiła ciepłe, długie sukienki. Raz ktoś ją zapytał, czemu tak skromnie się ubiera. Odpowiedziała, że jej matka kiedyś była bardzo chora i ona obiecała Bogu, że jeśli tylko matka wyzdrowieje, to ona nigdy nie będzie się stroić - opowiada J. Dębiec. Eleonora Czarnecka zmarła 12 lutego 1986 r. w wieku 90 lat.

Artystka z Tomaszowa

Z Tomaszowa pochodziła też utalentowana malarka Janina Jasińska-Luterek. Jak przypomina Edyta Izdebska, historyk oraz etnolog i antropolog kultury, urodziła się ona w 1925 r. w rodzinie przemysłowca Mieczysława Jakubowicza. Jej matka, Florentyna z domu Majeran, nie pracowała, choć była absolwentką Szkoły Sztuk Pięknych. - W 1935 r. cała rodzina przeniosła się do Sosnowca, by powrócić do Tomaszowa przed samym wybuchem wojny. Ponownie z rodzinnego miasta wyjechali po utworzeniu getta, tym razem do Warszawy, gdzie mieszkała rodzina ojca. Janina postanowiła, że nie będzie mieszkała w żadnym getcie. Był wrzesień 1942 r., kiedy postanowiła je opuścić. Najpierw ukryła się w szopie na terenie cmentarza Powązkowskiego, rano zaś wyprowadzono ją na aryjską stronę. Miała ukryć się u znajomych swoich ciotek, niemieckiej rodziny Wahlów. Zanim do nich dotarła, została okradziona przez szmalcowników z ubrań i pieniędzy - opowiada E. Izdebska.

Wstąpiła w szeregi kobiecego oddziału Polskiego Związku Podziemnego, który wkrótce stał się częścią ZWZ/AK. Janina Jasińska-Luterek była żołnierzem o pseudonimie "Nike". - Jeśli chodzi o rodzinę przyszłej malarki, to matka wraz z bratem wywiezieni zostali do Treblinki. Ojcu udało się wyjść z getta. Aresztowano go jednak podczas pobytu w kolejnym mieszkaniu i prawdopodobnie zamordowano na Pawiaku - uzupełnia E. Izdebska.

Po wojnie Janina odbyła studia malarskie w Akademii Sztuk Pięknych. Dyplom uzyskała w 1953 r. u profesora Michała Byliny, pracowała jako asystentka w pracowni Artura Nacht-Samborskiego. Jej domeną było malarstwo sztalugowe (głównie olejne) i rysunek. Należała do grupy inicjatorów, a następnie była jednym z głównych organizatorów przełomowej dla sztuki polskiej Ogólnopolskiej Wystawy Młodej Plastyki (Przeciw wojnie - przeciw faszyzmowi) zorganizowanej z okazji V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. Ponieważ pokaz odbył się w salach warszawskiego Arsenału, stąd nazwa wydarzenia "Arsenał". Ekspozycja przeszła do historii z uwagi na jawny sprzeciw uczestniczących w niej młodych twórców przeciw stylistyce socrealizmu.

W 1967 r. pochodząca z Tomaszowa malarka wraz z mężem Wojciechem wyjechała do Szwecji, gdzie podjęła współpracę z różnymi galeriami. W 1968 r. wybrała się do Stanów Zjednoczonych, by powrócić do Szwecji w 1971 r. Tam też otrzymała dwie ważne nagrody, Nagrodę Stowarzyszenia Artystek Szwedzkich oraz Nagrodę Artystyczną Miasta Solna. Zmarła 18 lutego 2018 r. we Francji. Większość swoich prac przekazała do muzeum w Gorzowie Wielkopolskim i tam jest z pewnością bardziej znana i doceniana niż w Tomaszowie.

Joanna Dębiec

Pin It


TIT - Tomaszowski Informator Tygodniowy
Agencja Wydawnicza PAJ-Press

ul. Długa 82
97-200 Tomaszów Mazowiecki,
tel. 44 724 24 00 wew. 28 (biuro ogłoszeń)
tel. kom. 609-827-357, 724-496-306

WYRÓŻNIONE

Z nadejściem ciepłych dni na ulicac...

Budynek po dawnym Przedszkolu nr 3 ...

Gmina Rokiciny Siedemset złotych m...

W Chociwiu (gm. Czerniewice) w ogni...

Jeszcze raz przekonaliśmy się, że n...

W ostatnich dniach kierowcy musieli...

W minionym tygodniu na tomaszowskic...

Dwa lata temu Roland Cieślak był se...

W środę, 24 kwietnia, odbyła się se...

Zwołała ją Rada Gminy Lubochnia 23 ...

NAJNOWSZE

Budynek po dawnym Przedszkolu nr 3 ...

W środę, 24 kwietnia, odbyła się se...

W Chociwiu (gm. Czerniewice) w ogni...

Gospodarka nieruchomościami w Tomas...

...to tylko jeden z "subtelnych, ni...

Niewiele jest w Tomaszowie dzielnic...

Są w Tomaszowie ulice, które przypo...

Jeszcze raz przekonaliśmy się, że n...

Ciekawą ofertę przygotowało dla tur...

Witacz to znak ustawiany przy wjeźd...

 

Stan jakości powietrza według Airly
TOMASZÓW MAZOWIECKI