Deszcz, ulewa, oberwanie chmury. Te trzy słowa w pełni oddawały warunki atmosferyczne w Smardzewicach nad Zalewem Sulejowskim, podczas trwania koncertu zorganizowanego przez Stowarzyszenie Galeria na wsi Niebrów w sobotę 14.09.2024.
Ale to tylko pogoda. To, że lało przez cały czas trwania imprezy, (plenerowej, dodajmy), w żaden sposób nie wpłynęło na jej jakość. Muzycy zjechali i z Wybrzeża i ze Śląska, z Warszawy, o tych lokalnych nie wspomnę; było ich naprawdę wielu. Impreza nazywała się Niebrów - "Otwarta scena", gdzie słowem-kluczem było "otwarta". Tym razem Krzysztof Jochan, szef całego przedsięwzięcia, po niewątpliwym sukcesie lipcowej edycji "I Niebrów Blues Festiwal", zdecydował, że nie będzie barier gatunkowych, czyli co ktoś ma chęć zagrać, to zagra. Tak też było. Ilość muzyków i składów determinowała długość występu każdego z nich - dwa, góra trzy utwory i następni. Bardzo sprawnie to wszystko szło, Krzyś Jochan zaczął ze swoim zespołem od dwóch bluesowych kawałków, choć nie, jeden z nich, to była piosenka do słów Marka Gaszyńskiego, napisana specjalnie dla Niego: "Niebrów, Najmilsze Miasto Świata", dalej, na scenie pojawił się Zbyszek Jedrzejczyk z premierowym "Walk On" od Sonny Terry & Brownie McGhee. Bardzo ciekawe i udane wykonanie.
Mariusz Maniek Wilk wystąpił sam, tym razem serwując nam smakowite reggae od Marley`a, a zaraz po nim zawitał na scenie piękny jazz w wykonaniu lokalnych muzyków czyli "Wojtek Lubczyński Band" i, muszę przyznać, to granie wywarło na mnie wielkie wrażenie. A do tego jeszcze Ewa Konarzewska (ex Ali-Babki) zaśpiewała z nimi piękny standard "Lady Be Good". Zrobiło się tak, jakby na chwilę deszcz przestał tak lać... Maciek Lipina przejechał pół Polski, by zagrać dwa kawałki na tym koncercie. I zagrał je solowo, na szczęście jeszcze później, w trakcie jam session pograł i pośpiewał więcej: było "Crossroads" i "The Trill is Gone" - zawodowo.
Zmiana muzycznego klimatu i na scenie pojawia się "Krzysztof Krajewski Band". Grają klasyki rockowe z repertuaru TOTO i robią to naprawdę profesjonalnie. "Africa" i "Hold the Line" wyciągnęły przed scenę w czasie tej niemożliwej ulewy tych, którzy chcieli trochę potańczyć. Nasze dziewczyny nie miały z tym żadnego problemu...
Po krótkiej przerwie scena wypełniła się wieloma muzykami, ale przede wszystkim pojawiły się Jola Darowna i Ewa Konarzewska, by zaśpiewać nam kilka piosenek z repertuaru Breakout i Miry Kubasińskiej, a zwieńczeniem tego występu było zagranie i zaśpiewanie "Zegarmistrza Światła" Tadeusza Woźniaka, który to utwór One obie, jako Ali-Babki, wraz z autorem wykonały po raz pierwszy 52 lata temu. Znakomite solo gitarowe naszego przyjaciela z Wybrzeża - Jarka Wiśniewskiego. Jako smaczek muszę dodać, że na perkusji (bardzo dobrze) zagrał dziewięcioletni Olek Gronostaj. A dalej to już rozpoczęło się jam session i każdy mógł zagrać z każdym. Nie ukrywam: dominowało bluesowe granie. Tacy muzycy, taki klimat.
"Trochę" zmokliśmy, bo lało cały czas. Na szczęście organizatorzy zadbali o to, byśmy nie byli głodni ani spragnieni, było w tej materii wszystko, a nawet więcej.
Reasumując, pogoda, nawet ta niesprzyjająca, nie ma nic do rzeczy, jeśli chcemy się dobrze bawić przy muzyce, którą lubimy. Wytrwaliśmy do końca nie patrząc na zegarki. Warto było.
Jacek Balcerzak