I miejsce (poezja)
Miłość w blasku neonów
ulicami metropolii idzie Chrystus
Tokyo, Kyoto, Las Vegas, Warszawa
niesie swój wirtualny krzyż
zapisz swój rachunek sumienia na iCloudzie
prześlij mi DM`em, światłowodem pójdzie szybko
światła neonów oświetlają Jego oblicze
Jezus trzy razy potyka się w tłumie
nikt nie podaje Mu ręki
tym razem to kupcy wypędzili Jego
Jezus nie ma konta na ig
choć Jego droga jest komentowana na Twitterze
Jezus nie modli się w kościele
robi to na ławce w parku
Jezus nie modli się z zadeklarowanymi katolikami
robi to z imigrantami i menelami
błogosławieni alkoholicy
bo do nich należy Królestwo
błogosławieni narkomani
bo widzieli Gwiazdozbiór Nagiego Lunchu
Jezus płacze
gdy mija ludzi bez duszy
Jezus płacze
bo chciałby dać nadzieję tym
którzy dawno ją stracili
Królestwo nie nadejdzie
Jezus nie będzie sądził
nie przyniesie ognia
da nam tylko miłość
będziemy się kochać w blasku neonów
Strumień
Patrzę w pustkę (poza horyzontem)
Całymi dniami chodzę z głową w chmurach
Bezsensowne kształty przybierają formy dawnych demonów
Kochana, wypowiedz me imię
A przywołasz mojego ducha z zaświatów
Szaman voodoo otworzył usta
Eufoniczny śpiew sabatu kosów
Pochód nagich kobiet z siekierami Raskolnikow Inc. w głowach
Słońce jest dziś wyjątkowo bezlitosne
Pociąg dzieci już wyruszył – ciuch, ciuch, jadą odzyskać Jerozolimę
Słońce jest dziś wyjątkowo bezlitosne
Krew splamiła moją ulubioną czerwoną marynarkę
(ale to czerwień przełamana pomarańczą)
Klasa sama w sobie, puszczam myśli wolno
Nigdy więcej systemów, piramid, rynków
Słychać strzały, ale Śmierć nie nadchodzi
Rzeka czasu nie ma początku ani końca
Samotny narkoman nie wymienił strzykawki
Fosforyzujące promienie złamanego światła
Czas na aktualizację oprogramowania
Case, jesteś tam?
Panie Boże, daj mi wstęp na Golgotę, czekam od lat
Smutek, kiedy wypalam ostatniego papierosa
Mam w sobie nieskończone pokłady melancholii
Przecież nostalgia nie jest grzechem
W swoim odbiciu widzę resztki ciebie
W końcu nigdy nie było tak pięknie
Jak gdy poznałem ciebie i twoje serce z płomieni
Dziewczyno urodzona w limitowanym czepku Gucci
Zaraz będę płakał
Nie, nie będę płakał, bo mężczyzna nie płacze
Zostawcie w spokoju Adama Drivera
Ciągle jestem nieobecny, spróbuj mnie odnaleźć
Musisz zajrzeć do króliczej nory i zapytać Kapelusznika o drogę
Chyba nigdy nie czytałem Žižka, nie lubię Hegla
Koleś, zaliczyłeś naprawdę potężnego tripa
Czasem wolę być chłopcem niż mężczyzną
Z nudów przyciągam kłopoty, tak dla zabawy
Błogosławieni
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli
Do nich będzie należało Królestwo Nadczłowieka
Błogosławieni, którzy widzieli Gwiazdozbiór Nagiego Lunchu
Błogosławiony zapity ojciec mojego zapitego ojca
Błogosławieni, którzy byli na drugiej stronie tęczy i wrócili do tego świata
Błogosławieni, którzy wybrali cierpienie, bo ono uświęca
Gdzie jesteś? Gdzie jesteś?
Leżę nagi w motelowym pokoju w Tangerze
Samotny, a obok potłuczona strzykawka
Na ścianie wisi drewniany Jezus na drewnianym krzyżu
Jego ciało krwawi, bo zdradził Go Ojciec
Gdzie jesteś? Gdzie jesteś?
Potrzebuję cię, byś obtarła mi twarz jak święta Weronika
Potrzebuję cię, byś płakała pod moim krzyżem jak Maryja Dziewica
Potrzebuję cię, byś przejechała dłonią
Po moim nagim, wychudzonym ciele
Potrzebuję każdej twojej łzy
Już dosyć mam cierpienia i dosyć samotności
Łatwiej iść razem
Nawet jeśli miłość jest grzechem