Zalew przeżywa oblężenie. W gorące dni ściągają tam tłumy wczasowiczów. W Smardzewicach parkują gdzie popadnie. Na zakazach, chodnikach, w krzakach. - Tu jest jakieś szaleństwo. Przejść się nie da. Nikt nad tym nie panuje - mówi jeden z mieszkańców.

Przyjeżdżając nad zalew, kierowcy często nie zwracają uwagi na znaki ustawione na drodze.

- Rozbudowałem całą bazę transportową. Starostwo wydało mi stosowne pozwolenia. A teraz zgodziło się na wprowadzenie zakazu wjazdu dla ciężarówek. To jak mam jeździć!? - denerwuje się przedsiębiorca z Cekanowa. - Nowe oznakowanie zostało postawione na wniosek mieszkańców, którzy bali się o swoje bezpieczeństwo na drodze - odpowiada Szymon Michalak, dyrektor Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta.

- uważa Marian Kowalczyk, prezes Piotrkowskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego z siedzibą w Tomaszowie Maz.

- Władze wojewódzkie przestały się nim interesować. Nie ma chętnych do dzierżawy portów, bo ceny są zawrotne. Nic się nie zmieniło przez 40 lat, a nawet jest jeszcze gorzej. A pamiętam, jak w 1973 r. przyjechał Edward Gierek do Bronisławowa i prezentowano mu olbrzymią makietę planów całej infrastruktury nad zalewem - dodaje.

30 czerwca do tomaszowskiego magistratu wpłynęła interpelacja radnego miejskiego Piotra Kucharskiego, który poprosił władze miasta o przedstawienie zestawienia źródeł ciepła w poszczególnych nieruchomościach na terenie miasta.

Jak wynika z odpowiedzi, której udzielił prezydent Marcin Witko, rządowe programy ukierunkowane na dekarbonizację na niewiele się zdają. Wciąż najpopularniejszym źródłem ciepła w naszym mieście jest piec na węgiel i miał.