Kiedy w 2015 roku Krzysztof Jochan otwierał swoją Galerię, zapewne nie przypuszczał, że podtomaszowska wieś stanie się znana w całej bluesowej Polsce i zjeżdżać tu będą tłumnie miłośnicy tego gatunku muzyki. Ale tak jest, kiedy robi się coś z miłości.
W przypadku Krzysztofa to przede wszystkim miłość do zespołu Breakout, Tadeusza Nalepy i Miry Kubasińskiej. Jeżeli czyta to ktoś, komu te nazwiska są obce (podobno tacy są), to niech natychmiast "wygugla" je sobie. Posłucha muzyki, jakiej zarówno przed nimi, jak i po nich, nikt tak nie grał. A później niech odwiedzi wieś Niebrów - numer 54. Zobaczy zbiory, na które z zazdrością patrzy nawet Rzeszów - rodzinne miasto Tadeusza Nalepy i wspaniałe, unikatowe zdjęcia Marka Karewicza, na których uwieczniono nie tylko polskich gigantów rock and rolla.
28 maja obchodziliśmy 8. rocznicę powstania Galerii. W Niebrowie znów zabrzmiał blues i to w wydaniu, jakiego nikt, poza organizatorami, się nie spodziewał. Każdy wolny skrawek sceny wypełnili muzycy. Sekcja dęta, gitarzyści, urocza - kilkuletnia skrzypaczka obok wirtuoza gitary Dariusza Kozakiewicza, zespół Bluestones, którym kieruje Krzysztof Jochan, uczniowie tomaszowskiej szkoły muzycznej z wicedyrektor Angeliką Błaszczyk-Kocielą, Jolanta Darowna z Alibabek... Kamil Wrona jako dyrygent dał znak i rozbrzmiał kultowy utwór Breakout "Kiedy byłem małym chłopcem". W takiej aranżacji i w tak różnorodnym instrumentarium nikt go jeszcze chyba nie wykonywał.
- Chciałem pokazać, że mimo prawie sześciu dekad, jakie upłynęły (utwór pochodzi z 1971 r. - przyp. red.), jest to ponadczasowa muzyka. Stąd na scenie Darek Kozakiewicz, który grał z Tadeuszem Nalepą i młodzi muzycy ze szkoły muzycznej - mówi Krzysztof Jochan. - Próby trwały od lutego. Kamil Wrona przygotował aranżację na osiem instrumentów. Pomysł spodobał się pani dyrektor szkoły muzycznej. Fantastyczną pracę wykonali tamtejsi instruktorzy, którzy na dodatkowych zajęciach ćwiczyli z chętnymi - zdradza "kuchnię" koncertu pomysłodawca.
Aplauz - to słowo nie oddaje żywiołowej reakcji publiczności. - Wrocław ma swój rekord gitarowy, może w Tomaszowie, na placu Kościuszki, rozpoczniemy bicie rekordu w ilości muzyków grających i śpiewających "Kiedy byłem małym chłopcem" - pytam Krzysztofa Jochana.
- Przymierzaliśmy się do tego, ale w tym roku całą imprezę mieliśmy rozpisaną pod konkretną lokalizację - teren rekreacyjny w Niebrowie, który udostępnił nam wójt gminy. Nie wykluczam, może w przyszłym roku uda się taki koncert zorganizować. Mamy szansę przebić Wrocław pod względem różnorodności. Tam grają tylko gitary, a nasze wykonanie pokazało, że tych instrumentów może być mnóstwo. Bo nawet jesienią w Rzeszowie, kiedy jest Breakout Days, pod pomnikiem Tadeusza Nalepy dominuje gitarowe granie.
Miejmy nadzieje, że się uda, a wtedy w gronie wykonawców zobaczymy zapewne też Kacpra Kowalczyka. - To niesamowita historia - mówi Krzysztof Jochan. - Na koncertach Bluestonsów staramy się, by w finale "Kiedy byłem małym chłopcem" zagrał z nami lokalny muzyk. Tak też było w Przemyślu, gdzie występowaliśmy na "Galicja blues festiwal". Pani dyrektor tamtejszego Centrum Kultury poleciła nam młodego gitarzystę. Świetny chłopak. Kiedy dowiedział się o naszej rocznicy, zapytał, czy mógłby też zagrać. Oczywiście zgodziłem się, zaproponowałem nocleg, bo to przecież daleka droga, ale tata Kacpra stwierdził, że nie ma takiej możliwości, bo on musi następnego dnia od 6.00 rano być w pracy. Chłopak chciał się tłuc ponad 700 kilometrów, aby zagrać jeden utwór! Ostatecznie grał z nami cały koncert. Jego radość była taka, że aż mi łezka w oku się zakręciła.
Trzymamy kciuki. Oby kolejna rocznica powstania Galerii była początkiem nowego etapu i wspaniałego, zbiorowego grania. Bo przecież o takiej muzyce trzeba mówić, trzeba ją przypominać i ją popularyzować.
Andrzej Kucharczyk (fot. Z. Dziedziński)